eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatkiIlu pracowników do 26. roku życia NIE skorzysta z zerowego PITu? › Re: Ilu pracowników do 26. roku życia NIE skorzysta z zerowego PITu?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.pionier.net.pl!goblin1!goblin.
    stu.neva.ru!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-01.news.neostrada.pl!unt-spo-a-02.new
    s.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
    From: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
    Newsgroups: pl.soc.prawo.podatki
    References: <9...@g...com>
    <5d68dd42$0$533$65785112@news.neostrada.pl>
    Subject: Re: Ilu pracowników do 26. roku życia NIE skorzysta z zerowego PITu?
    Date: Thu, 5 Sep 2019 16:22:59 +0200
    MIME-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Priority: 3
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5931
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.6157
    Lines: 320
    Message-ID: <5d711a5e$0$507$65785112@news.neostrada.pl>
    Organization: Telekomunikacja Polska
    NNTP-Posting-Host: 83.151.39.26
    X-Trace: 1567693407 unt-rea-b-01.news.neostrada.pl 507 83.151.39.26:1792
    X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo.podatki:246789
    [ ukryj nagłówki ]


    "Liwiusz" 5d68dd42$0$533$6...@n...neostrada.pl

    > Skąd wynika oczywistość tego pytania? Aby wpaść w drugi próg podatkowy
    > należy zarabiać w wieku do 26 lat niemało powyżej 7000zł miesięcznie,
    > więc siłą rzeczy będą się tam kwalifikować wyłącznie wybitne jednostki,

    Takie jak ja?

    > i to te, które pracują dla kogoś, a nie na własnej działalności gospodarczej,
    > oraz osoby zatrudnione w ramach rodzinnych koligacji (zazwyczaj w celu
    > optymalizacji podatkowej).

    Do 28 roku życia nie uczestniczyłem w rodzinnym zarabianiu.

    Zanim miałem 26 lat wpadłem w trzeci próg, ale na szczęście Ekonomiści
    stawiali opór, ;) przez co formalnie forsę dostałem rok później, przez
    co spadłem na drugi próg podatkowy, który rzadko ;) opuszczałem w latach
    dziewięćdziesiątych ubw. (formalnie otrzymałem po ~roku, ale faktycznie
    dostałem na czas, albo raczej przed czasem, w formie zaliczki)

    Dlaczego przez rok nie rozliczono zaliczki?
    Raczej -- dlaczego po roku rozliczono?
    Rozliczono, bo była spora suma, na którą złożyły
    się nie tylko moje ,,wacikowe'', lecz także złom...
    Znaczy... Sprzęt...

    Wacikowym być może nie zawracano by sobie głowy w kwesturze. ;)
    Ogólnie uczelnia nie gnębiła swych pracowników -- koszty drobiazgowej
    weryfikacji mogłyby przekroczyć zyski takiejże weryfikacji, więc
    uczelnia by nie zyskała... Ponadto ogólnie panował zwyczaj hojnego
    traktowania pracowników (nie zaś prześladowania znanego ze świata
    zewnętrznego) którzy w razie niewykrycia przecieku przez kwesturę
    po prostu zyskiwali dodatki do swego wynagrodzenia... (zostawało
    w rodzinie tak zwanej)

    W tamtym czasie uczelnia raczej ;) musiała dać zamówienie pisemne
    na sprzęt -- z dopiskiem ,,na cele zaopatrzeniowo-inwestycyjne''
    czy jakimś podobnym, dlatego udowodnienie złożenia zamówienia
    po roku nie było trudne. (faktury rzecz jasna miałem -- chyba
    nawet podpisane przez odbiorców, czyli przedstawicieli wydziału)

    Bez ww. dopisku należało zapłacić jakiś dodatkowy podatek.
    Mechanizm ten był podobny do obecnego VAT -- płatnik_VAT odlicza VAT.
    Akurat uczelnie wyszły na wprowadzeniu VAT tak sobie, bo sprzedawca
    naliczał VAT a uczelnia jako niepłatnik_VAT nie odliczała.

    -=-

    Uprzedzając domysły -- moje ceny były znacznie niższe od rynkowych.
    Ceny sprzętu mogły stanowić nawet mniej niż 50% cen rynkowych (nie
    cen sugerowanych -- te były kosmiczne co do zasady) ale ogólnie
    były niższe o około 10% od rynkowych. Ceny moich usług były
    drastycznie niższe od cen rynkowych. (pomijając usługi bezpłatne,
    za które inni potrafili zdzierać skórę, moje usługi mogły być
    kilkakrotnie tańsze niż usługi konkurencji)

    Formalne ceny wyjątkowo mogły być u mnie wysokie -- pamiętam
    bardzo drogą myszkę, wewnątrz której schowane były bodajże
    dyskietki. Takie sytuacje mogły mieć miejsce, ale udział
    tychże był śladowy. (nie 1%, ale śladowy -- na oko 10E-6)




    WW. wacikowe także zawierało część kosztu sprzętu.
    Niska cena zakupu wyraźnie kłuła w oczęta decydentów -- uczelnia
    mogła domagać się dodatkowego szmalu dzięki argumentacji typu:

    - Nie marnujemy pieniędzy! Kupujemy bardzo tanio,
    dlatego dajcie :) nam jeszcze trochę/więcej...

    Tym sprzętem były Olivettki już kupione przeze mnie bardzo tanio.
    Do niskich cen zakupu dołożyłem formalnie symboliczny zysk, dzięki
    czemu na fakturach końcowych te Olivettki były niewiarygodnie tanie.
    Nie pamiętam, ile było tych komputerów -- chyba około dziesięciu.
    (do komputerów były drobiazgi typu karty sieciowe itp.)

    Faktyczny zysk ze sprzedaży odebrałem w ww. wacikowym, wystawionym
    formalnie na usługę, którą wtedy wykonałem też bardzo tanio,
    zważywszy na ceny rynkowe. (może i wielokrotnie taniej)

    Kupujący znali moją cenę zakupu komputerów -- znali (i akceptowali) detale
    transakcji.

    Mieli nawet dać swój transport -- ale nie dali na czas.
    (gdyby uczenia nie obiecywała swego transportu, byłoby
    i łatwiej, i taniej)
    W efekcie splotu ;) różnych okoliczności pojechałem po
    te komputery dwukrotnie a sprzedający je mnie opłacił
    połowę pierwszego transportu i ponoć dołożył do jakiegoś
    podatku granicznego wprowadzonego w dniu mego zakupu.

    Drugi raz pojechałem z (dziś już św. pamięci) kolegą, który przy
    okazji pokazał mi dom ;) (raczej -- rezydencję) rodziny swej żony.

    Zakup zaczął się od przekazania mi przez Ekonomistów informacji
    dotyczącej tanich Olivettek -- zaczerpniętej z jakiejś gazety.
    Spytano mnie, czy zechciałbym to kupić na ich zlecenie. Odparłem,
    że mam nieco inny pomysł, wyjaśniłem i przeszliśmy do finalizacji.

    Problem polegał głównie na tym, że dystrybutor/przedstawiciel
    Olivetti nie przyznawał się do sprzętu oferowanego w gazecie
    i zaproponował swoje (legalne) kanały, rzecz jasna oferując
    i ceny korzystniejsze, i stosowny serwis.

    Po wszystkim dziekan zapytał mnie, czy mógłbym zysk ze
    sprzedaży sprzętu umieścić w usłudze i wyjaśnił powód.

    -=-

    Tak więc przychody ze sprzedaży trafiły poprawnie, zaś przychód
    z usługi trafił w następny rok -- ja poszedłem uczelni na rękę
    umieszczając zysk ze sprzedaży w cenie usługi, więc uczelnia
    mogła pójść mi na rękę [lewą czy prawą?] płacąc mi formalnie
    w roku kolejnym -- w którym miałem czas na manewrowanie... ;)

    Być może nawet owa zapłata trafiła do mnie w formie umowy-zlecenia,
    nie zaś faktury za usługę.

    Pod tym względem uczelnia była mocna -- wiedziała jak płacić,
    by podatkowo tracić jak najmniej i nie tyle dawała zalecenia,
    co wręcz stanowcze żądania wybierania dróg optymalnych.

    W tamtych czasach były 3 progi podatkowe a umowa-zlecenie obywała
    się bez składek ZUS i chyba jakoś była formalnie obciążona kosztami,
    odejmowanymi od przychodu.

    Stosowne rozliczenia z Fiskusem zostały rzecz jasna skorygowane.

    -=-

    Jak łatwo domyślić się -- tego najwyższego podatku nie zapłaciłbym
    wiele, ale oszczędzałem na wszystkim, nawet na drobiazgach.

    Wynagrodzenia z uczelni
    pensje+premie+talony+trzynastki+wczasy_turystyczne+z
    yski_z_kredytów
    stanowiły wtedy mniej niż marginalny skład moich zarobków?
    Przez wiele lat nie brałem ani kredytów (chyba 3% rocznie
    przy szalejącej inflacji) ani wczasów turystycznych.

    Pensje uczelniane nie były wysokie, ale były stabilne.


    Ale z zaliczek rozliczałem się po roku?
    Rozliczałem -- owszem, ale zużywałem na zakup sprzętu znacznie
    wcześniej, nierzadko następnego dnia po wzięciu takiejże zaliczki.

    Podobnie było z telefonami -- po rozmowie uczelnia czekała na
    rachunek, następnie zużywała czas na wystawienie obciążenia
    i dawała sporo czasu na płacenie, którego rygorystycznie ;)
    nie weryfikowała.

    Owszem -- ale ogólnie inni dzwonili w ogóle za freeko. Nawet
    w moim pokoiku na Humanistyce był telefon z bezpośrednim wyjściem
    na numery bezpośrednie -- akurat w tamtym budynku miałem ogólne
    zezwolenie na wstęp do wszystkich pokoi, więc wiem, że nie każdy
    pokoik miał tak słodko.

    Ogólnie nie tylko pracownicy uczelni gadali godzinami z warszawiakami,
    ale i studenci -- przynajmniej na Fizyce student tak długo mógł gadać
    za free, jak długo ktoś mu siłą :) nie odebrał głosu -- były albowiem
    tylko dwie linie telefoniczne do pogaduch dla plebsu... (szlachta nie
    udostępniała swych linii bez powodu -- odsyłała do tych dwóch ogólnych,
    z których jedną zazwyczaj ;) blokowała portierka... nocą było
    lepiej -- portierka spała)

    Na Humanistyce była ponoć miejska centralka, o której krążyły legendy...
    (uczelnia przejęła budynek PZPR)

    Ja zaś, załatwiając me sprawy, korzystałem z płatnej opcji, choć
    miałem dostęp w wielu miejscach do bezpłatnej, w tym dostęp wyłączny.
    Na Fizyce, jak już wspomniałem, nie można było zbyt długo gadać, bo
    inni też chcieli, ale na Humanistyce mogłem gadać do woli. Na innych
    wydziałach musiałem w razie potrzeby ;) kurtuazyjnie prosić o dostęp...

    W tamtym czasie inaczej płacono za rozmowy lokalne a inaczej za zamiejscowe
    a dzwoniąc do wielu miejsc, trzeba było korzystać z tak zwanej międzymiastowej
    -- trzeba było zlecić nawiązanie połączenia i cierpliwie czekać...

    Ogólnie wówczas rozmowy telefoniczne były bardzo drogie.

    Korzystanie z ,,międzymiastowej'' miało swą dobrą stronę -- oszczędność czasu. ;)
    Dzwoniłem do uczelnianej centralki, prosiłem o rozmowę z człowiekiem pod numerem
    i czekałem na odzew -- Telekomunikacja odmierzała czas dopiero od momentu otrzymania
    potwierdzenia połączenia ze wskazaną osobą, czyli czas czekania i słuchania melodyjek
    lub atrakcji nie był wliczany do rachunku...

    -=-

    Gdybym dziś zarabiał choćby 10% tego, co zarabiałem we wczesnych latach
    dziewięćdziesiątych z uwzględnieniem relacji pieniądza do kosztów życia,
    chyba bym pomyślał o kupnie domu -- gdzieś w lesie, nad wodą, gdzie jest
    czyste powietrze?...

    Owszem -- bo tym razem bym wydawał zarabiane pieniądze na swoje potrzeby
    w pierwszej kolejności... [zgodnie z zaleceniami HSamula -- pierwsze są
    twoje potrzeby, jak głosi nauka Kościoła]

    -=-


    Tak wysokie są dziś te progi czy tak marna jest dzisiejsza młodzież?...
    Czy może raczej obracasz się wśród miernych partaczy? [IMO to najbardziej
    prawdopodobne, bo IMO ,,Wokół wszyscy na wyścigi się bogacą'']

    http://testicanzoni.mtv.it/testi-Jacek-Kaczmarski-fe
    at.-Przemyslaw-Gintrowski---Zbigniew-Lapinski_333245
    46/testo-Syn-Marnotrawny-39640306

    IMO bogacenie się jest właśnie domeną ludzi młodych.
    Z czasem szwankuje zdrowie, którego brak skutecznie niszczy różne możliwości.
    BTW -- piszę dopiero teraz, bo rozchorowałem się. Zwolnienie skończyło się
    02 września, ale do tej pory raczej ;) czuję się źle, pluję znów żółtą
    wydzieliną -- wskazującą na zapalenie bakteryjne, czyli IMO niestety
    antybiotyki skończyły się nieco przedwcześnie, gdy pozostało trochę ;)
    chorobotwórczych bakterii, które teraz próbują wrócić do życia...

    Gdyby ode mnie zależało, rozplanowałbym kurację nieco inaczej -- najpierw
    bym skrócił z 12 godzin do 9 godzin czas pomiędzy kolejnymi dawkami,
    później bym ten czas wydłużył do 12 godzin i zmniejszył dawki, aby
    rozciągnąć w czasie mordowanie niewiniątek...

    Ale powyższe wiem teraz, po chorobie -- ponoć mądry Polak po szkodzie. ;)
    Wiem na podstawie reakcji mego organizmu...

    -=-

    IMO albo ktoś zacznie wcześnie dobrze zarabiać,
    albo do końca życia nie będzie dobrze zarabiał.
    Najlepszy jest czas studiowania -- znajomości,
    elastyczne myślenie, zdrowie, brak niechęci do ludzi...


    Koligacje?

    Być może dziś rodzinne koligacje są wartościowe -- kiedyś rodzina była
    zazwyczaj nieprzystosowana do nowych warunków życia i szukała z uporem
    maniaka powrotu do metod życia i zarabiania znanych z dawnych lat, co
    zwykle dawało skutki fatalne. Dwustuletnia dominacja ruska wycisnęła
    na Polakach niechęć do myślenia -- chyba opartą o strach przed carem...

    Pojedynczy człowiek może wyzbyć się strachu lub tego strachu nie nabyć, ale
    nie społeczeństwo -- to boi się od wieków i uczy się z wielką bezwładnością...

    Być może tu należy szukać recepty na sukces? -- ludzie młodzi łatwiej
    przystosowują się do zmienionych warunków życia niż ,,doświadczeni''? ;)

    Najlepsze IMO efekty uzyska młodzian posłuszny radom starszych -- jak
    już wcześniej pisałem, kwestura niemal wymuszała rozwiązania korzystne
    podatkowo. Podobnie w bankach -- tam też doradzano na korzyść klienta.
    (właśnie w banku dowiedziałem się, że czym innym jest niemal bezkarne
    'oświadczenie' a czym innym poważne w skutkach 'poświadczenie')

    Starczy wsłuchać się i schylić, żeby mieć,
    https://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze/kore
    spondencja-klasowa/

    Innym dobrym miejscem doradczym były wówczas USy -- tam bardzo chętnie szukano
    korzystnych (dla klienta/podatnika -- opłacającego istnienie Państwa!!!) rozwiązań.

    Nadto i konkurenci dobrze radzili. :)

    -=-

    IMO powielanie ,,dawnych'' sukcesów to droga do katastrofy. ;)
    Widzę to na filmach czy w literaturze, ale widzę także w tak zwanym życiu.
    IMO 26 rok życia jest niemal granicznym -- jeśli ktoś do tego czasu nie
    wskoczy w II próg, raczej będzie miał trudności w przyszłości, ale może
    mylę się.

    Tak czy siak widzę dookoła bardzo bogatych ludzi z małymi dziećmi, czyli
    chyba ludzi młodych. Widzę też sporo ludzi niezbyt zamożnych -- na oko
    raczej ;) po czterdziestce.

    -=-

    Na początku lat dziewięćdziesiątych miałem **chyba** ponad 7 MPLZ miesięcznie,
    co po uwzględnieniu denominacji i inflacji (na początku lat dziewięćdziesiątych
    była szalona) daje więcej niż 7 kPLN dzisiaj. Tak czy siak poniżej II progu nie
    schodziłem do końca wieku a zaczynałem bez jakichkolwiek koligacji rodzinnej,
    jeśli nie liczyć pożyczki (od matki chrzestnej) stanowiącej kilka % jednej
    transakcji -- ZTCP gotówkowe pożyczki tak sobie przydały się, bo sprzęt
    musieliśmy kupić na kupiecką krechę... Gdy wystawca czeku (mój qmpel,
    ówczesny pracownik banku) dokonał ;) skreślenia na potwierdzonym czeku,
    kupiLIŚMY na krechę, lecz powstały kredyt kupiecki spłaciŁEM -- przywiozłem
    wówczas i czek, i makulaturę w plecaku...

    Z czasem pojąłem, że makulatura na obracanie w ogóle tak sobie jest
    przydatna -- niby fajnie, że jest, ale jak przychodzi co do czego,
    to ma nikłą wartość użytkową, a koszt obsługi wówczas był szalenie
    wysoki,przez co nawet pożyczenie na jeden dzień generowało makabryczne
    obciążenia...

    Najlepsze były kredyty kupieckie ,,na gębę'' lub podobne? ;)

    IMO najlepszym rozwiązaniem w handlu jest kupno na krechę kupiecką
    połączone z braniem zaliczki od klienta. W jednej chwili wówczas
    miałem i towar, i szmal -- jedno i drugie nie moje.

    -=-

    Dziś kredyty są bajecznie tanie, łatwe w otrzymaniu -- ale
    czy są dziś przydatniejsze niż przed kilkoma dekadami?

    IMO przepisy typu ALeppera:

    - dawanie szmalu ludziom młodym, by rozkręcili biznesy

    połączony z tendencjami ludowego opozycjonisty, WPawlaka:

    - umarzania kredytów

    to zła droga. :)

    Albo inaczej -- działalność stale wspierana z zewnątrz prosperuje ;) całkiem
    nieźle, ale z czasem trzeba w nią inwestować coraz więcej ,,środków''. ;)

    --
    _._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
    )\._.,--....,'``.
    (,-.`._,'( coma |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_' /,
    _.. \ _\ (`._ ,.
    `-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
    `._.-(,_..'--(,_..'`-.;.' Felix Lee
    -bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...
    https://danutac.oferty-kredytowe.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1