eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatki › Profesor prawa
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2002-09-19 15:13:13
    Temat: Profesor prawa
    Od: "Grzegorz" <m...@h...com>

    Po raz drugi skazany!

    Kaczyński musi zapłacić 3.000 zł

    Na 3 tys. zł grzywny stołeczny sąd skazał w czwartek Lecha Kaczyńskiego
    uznając, że w 2001 r. zniesławił on Aleksandra Gudzowatego słowami, iż jego
    firma Bartimpex w większym stopniu reprezentuje interesy Rosji niż Polski.

    Gudzowatego - jednego z najbogatszych Polaków - dotknęły słowa Kaczyńskiego
    z dwóch programów publicystycznych w 2001 r., w których jako minister
    sprawiedliwości wypowiadał się o sprawie tzw. śledztwa jamalskiego. Wytoczył
    Kaczyńskiemu proces karny, oskarżając go o "rozgłaszanie nieprawdziwych
    zarzutów, że spółka reprezentuje w większym stopniu interesy Rosji niż
    Polski, szkodzi interesom polskim, a ta szkodliwa działalność jest na
    granicy zdrady stanu". Zarzucił mu pomówienie mogące poniżyć jego i jego
    firmę w opinii publicznej, za co grozi grzywna, ograniczenie wolności oraz
    do dwóch lat więzienia.

    "W ocenie sądu słowa Kaczyńskiego mogły narazić pokrzywdzonego na utratę
    zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności gospodarczej" - mówiła w
    ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Elżbieta Chomienia. Odnosząc się do
    inkryminowanych sformułowań Kaczyńskiego, sąd podkreślił, że w całej sprawie
    nie można mówić o "groźbie utraty suwerenności, jedynie o kolizji interesów
    firm".

    Według sądu, wina Kaczyńskiego "nie budzi wątpliwości". Zdaniem sądu,
    popełnił on przestępstwo umyślne, bo był świadom tego, że zarzuty mogą
    narazić dobre imię Gudzowatego, prowadzącego działalność także za granicą.

    Sąd nieco zmodyfikował kwalifikację prawną czynu Kaczyńskiego, uznając, iż
    pomówienia dopuścił się działając w tzw. "ciągu przestępstw" (tak sąd
    zakwalifikował kilka kolejnych wypowiedzi Kaczyńskiego w mediach nt.
    Bartimpexu z 2001 r.). Według sądu, przy pomówieniu nie jest ważne, czy
    osoba pokrzywdzona jest wymieniona z nazwiska (Kaczyński bronił się
    argumentem, iż nie podawał nazwiska Gudzowatego).

    "Kara grzywny będzie adekwatna do stopnia zawinienia, spełni cele prewencji
    ogólnej i szczególnej i będzie stanowiła poważne ostrzeżenie dla oskarżonego
    i innych osób" - tak sędzia umotywowała wyrok.

    Na mocy nieprawomocnego czwartkowego wyroku Kaczyński ma też zwrócić
    Gudzowatemu koszty procesu.

    "To przestroga dla polityków" - tak Gudzowaty skomentował dla PAP wyrok,
    który - według niego - będzie miał duże znacznie publiczne, gdyż "trzeba
    zważać na słowa". Dodał, że kara grzywny nie ma znaczenia; "ważne jest
    uznanie winy". Podkreślił, że liczy na wysokie odszkodowanie od Kaczyńskiego
    w oddzielnym procesie - tym razem cywilnym, który wytoczył mu z tego samego
    powodu w Gdańsku (tamta sprawa czekała na koniec sprawy karnej - PAP).

    Kaczyński, który przegrał drugi proces w ciągu dwóch dni, zapowiedział
    apelację, bo kara jest "w ogóle nieuzasadniona". "To jest skazanie, które
    wskazuje na to, że w Polsce pewne interesy są absolutnie nie do ruszenia;
    podtrzymuję pogląd, że krytyka pana Aleksandra Gudzowatego była w sposób
    absolutny uzasadniona i że jego działalność akurat w niejednym przypadku
    kolidowała z tym, co leżało w interesie naszego kraju" - dodał.

    "Uzasadnienie sądu nie odpowiedziało na pytanie, dlaczego argumentacja
    obrony została całkowicie odrzucona, a argumentacja oskarżenia całkowicie
    przyjęta" - dodał Kaczyński. "Każdy, kto dotknie Gudzowatego, będzie miał
    olbrzymie kłopoty; smutne jest, ze sąd podzielił opinię pana Gudzowatego" -
    podkreślił.

    W swym końcowym wystąpieniu Gudzowaty mówił m.in., że "niezwykłość tej
    sprawy wynika stąd, że obywatel zdobył się na odwagę oskarżyć b. ministra
    sprawiedliwości". Według Kaczyńskiego, w tym wystąpieniu został on
    "dziesięciokrotnie obrażony".

    "Prywatny akt oskarżenia jest oparty na luźnej interpretacji tego, co
    powiedziałem" - mówił były minister w swym wystąpieniu, zaznaczając, że nie
    wymieniał ani nazwy Bartimpeksu, ani nazwiska szefa firmy i jego krytyka
    była pośrednia. Kaczyński, który bronił się sam, uważał wytoczenie mu tej
    sprawy za "absurdalne". Odpierał zarzuty i twierdził, że jego wypowiedzi
    mieściły się w ramach polemiki politycznej.

    W środę gdański sąd uznał, że Lech Kaczyński naruszył dobra osobiste Lecha
    Wałęsy i Mieczysława Wachowskiego i nakazał mu ich przeproszenie oraz wpłatę
    10 tys. odszkodowania na cel społeczny. Powodem tego cywilnego procesu były
    słowa Kaczyńskiego z 2001 r., kiedy - jako minister sprawiedliwości -
    powiedział, że były prezydent dopuszczał się przestępstw, a Wachowskiego
    nazwał "wielokrotnym przestępcą".

    http://info.onet.pl/555940,11,item.html?


strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1