Dnia Tue, 19 Jun 2007 22:15:55 +0200, Wrak Tristana napisał(a):
[...]
>>> Tak samo...
>> No to masz fajnego promotora. Nie kazdy tak ma.
>
> W moim wieku to wiesz... :D
>
>>> Mieszasz tutaj średniowieczne zwyczaje z techniczną możliwością... Ja
>>> wiem, że betonowe przyzwyczajenie do nazwisk funkcjonuje
>> W tym momencie wypytuje cie o to jak ci sie udaje przezyc nie uzywajac
>> nazwisk.
>
> Aaa... Bo jestem już w średnim wieku i nie mam promotorów? :D

Promotor to tutaj skrot myslowy. Ogolnie chodzi o czlowieka do ktorego
musisz sie zwracaz z pewnym szacunkiem, bo albo na to zasluguje, albo
tego oczekuje zas duzo od niego zalezy.

Takiego nie poprosisz "poprosze Jana" ani "poprosze pana Jana", bo
zostanie to odebrane jako impertynencja. "Poprosze pana doktora/prezesa/
dziekana/przewodniczacego/... Jana" tez nie jest zbyt grzeczne.

Juz nie wspominajac o adresowaniu korespondencji. Ciekaw jestem co
piszesz na kopertach :)

>
>
>>>>> No ale ta hipotetyczna sytuacja jest tak hipotetyczna, że można
>>>>> założyć, że one wszystkie są Marzeny Kowalskie.
>>>> No mi takie hipotetyczne sytuacje sie zdarzaja nagminnie. Zreszta,
>>>> w
>>>> kazdej wiekszej firmie kazdy ma swojego imiennika albo i dwoch.
>>> Pewnie ma, ale nie dzwonisz do Marzeny ale do księgowej, sekretarki
>>> lub sprzątaczki.
>> Czyli proponujesz "poprosze pania Marzene, ksiegowa", tak?.
>
> Nie. Po prostu dzwoniąc mówię, że chcę rozmawiać z księgową...
> Interesuje mnie rozmowa w danej sprawie. Więc czy księgowa nazywa się
> Marzena czy Leokadia to mi wisi. Zresztą, zazwyczaj nie znam jej imienia
> i nazwiska

Nie zdarzylo ci sie zadzwonic nigdy do znajomego lub znajomego znajomego
na telefon "do pracy"?

p.m.