> A na mój gust tracisz i to sporo.
> Nie masz urlopu, nie masz L4 (w pełnej wysokości), nie masz OFE w pełnej
> wysokości, nie jesteś chroniony prawem pracy.
> Musiałbyś dostać z 40% więcej i sam się za to ubezpieczyć, żeby gra była
> warta świeczki.

Male OT, ale pozwolę sobie zwrócic uwage, ze to samozatrudnienie to niejako
efekt znaczące nierównowagi na rynku pracy.
Wspolpacuje z wieloma instytucjami finansowymi gl.bankami na zasadzie umów o
wspolpracy. Ostatnio w jednym banku zaproponowano mi umowę która nazywala
sie agencyjna.
Moim zdaniem to miala znamiona umowy o pracę z uwagi na to, ze gwarantowala
bankowi wyłącznosc tzn. musialbym zrezygnowac z wspolpracy z innymi oraz co
gorsza wymagala ode mnie aktywnosci od poniedzialku do piatku w okreslonych
godzinach oraz codziennego raportowania do jakiegos regionalnego
koordynatora sprzedazy co robilem, ile czego sprzedalem, jaka reakcja
klientów na ofertę itp. Oczywiscie wynagrodzenie jedynie prowizyjne.

Tak sie zastanawiam, czy gdybym przyjal taka umowe a nastepnie po paru
wyplatach wystapil do sądu pracy o stwierdzenie istnienia stosunku pracy, to
czymialby szanse nawygraną :-)