Dzisiaj jakiś wysyp postów "zaczynam DG i nic nie wiem". Tak odpisuję sobie
i odpisuję i doszedłem do wniosku, że to wszystko u nas jest cholernie
skomplikowane. Kiedy już trochę się w tym siedzi, to się wie o tych
wszystkich niuansach. Nawet się ich nie zauważa. Ale jak tak się komuś
wykłada od podstaw, to dopiero człowiek widzi te mroczne pieczary tych
wszystkich dupereli podatkowych. Że ponumerować faktury wg KPiR, że trzeba
pilnować numerów rejestracyjnych na fakturach za paliwo, że KPiR musi mieć
stronę tytułową wg wzoru i być zbroszurowana, że na fakturach za towary i
materiały trzeba się podpisać i napisać kiedy się je otrzymało, że
zestawienie wydatków na samochód (jakby same faktury z numerem
rejestracyjnym nie wystarczały!)... Ech...
Jak ktoś zaczyna, to o ile się o tym wszystkim dowie, to ani chybi - musi
sobie zrobić checklistę (i to taką na parę kartek :) i co miesiąc robić
rachunek sumienia, odhaczając te wszystkie rzeczy po kolei. :) Tutaj nigdy
dobrze nie będzie, w tym kraju, tak mi się wydaje. :(
--
Samotnik