eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatki › potwierdzenie wpłat podatku od nieruchomości-trochę długie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 2

  • 1. Data: 2011-07-25 10:05:27
    Temat: potwierdzenie wpłat podatku od nieruchomości-trochę długie
    Od: n...@p...onet.pl

    Witam,
    może ktoś z Szanownego Grona będzie w stanie mnie naprowadzić na
    rozwiązanie poniższego problemu?
    Sytuacja ma się tak: mój pradziadek(nie żyje) z pierwszego małżeństwa miał
    syna "Jana" (1 żona zmarła).W drugim małżeństwie nie miał dzieci, ale jego
    żona miała 2 dzieci(które już nie żyją i ona już też nie żyje).Tak się
    stało,że pradziad przeniósł prawa do nieruchomości na drugą żonę(czemu tak
    zrobił teraz nikt tego nie wie i to jest mało ważne na chwilę obecną).
    Sytuacja tak się miała,że mój dziadek " Jan"(dziadek "Jan" ma z małżeństwa
    jedną córkę-moja matkę) pomimo tego,że nie był prawowitym właścicielem
    nieruchomości, po śmierci swej macochy i swego ojca przez ok.40 lat wpłacał
    jak on to określał "honorowo" podatek od nieruchomości do urzędu miasta w
    kasie urzędu(ale nie ma żadnego potwierdzenia wpłaty tego podatku,wszystko
    zostało w miarę upływu czasu niszczone).Żadne postępowania spadkowe nie były
    realizowane, także na chwilę obecną właścicielką przedmiotowej nieruchomości
    jest nieżyjącą już od ponad 60 lat druga żona mego pradziada.Prawdopodobnie
    w księgach urzędu miasta są informacje, do kiedy wpłaty były dokonywane,
    jednakże ostatnie wpłaty podatku miały miejsce w latach 1990-1994.Urząd
    miasta osłania się przed podaniem informacji o zaległościach podatkowych
    przepisem, w którym to "Dowody księgowe wpłat podatków lokalnych pobieranych
    przez urząd miejski zgodnie z rozporządzeniem prezesa rady ministrów z
    22/12/199 w sprawie instrukcji kancelaryjnej dla organów gmin i związków
    międzygminnych,objęte były pięcioletnim okresem archiwizcji.W związku z
    powyższym organ podatkowy nie jest w stanie ustalić,kto dokonywał wpłat
    należności podatkowych w latach 1990-1994".
    Jak "ugryźć" tę sprawę, nieruchomość stoii niezabudowana pozostawiona sama
    sobie, urząd informuje,że nie ma uprawnień do ustaleń własnych kto powinien
    być właścicielem nieruchomości.Podatnik powinien sam wszcząć procedurę zmian
    w ewidencji.
    Nie rozważam tu przeprowadzania postę?owania spadkowego(bo na moją wiedzę
    chyba nawet takiej możliwości nie ma,chyba że ktoś stwierdzi inaczej), myślę
    tu o ewentualnym zasiedzeniu poprzez dokonywanie wpłat podatku w dobrej
    wierze za nieruchomość, której nie był właścicielem przez mego nieżyjącego
    dziada "Jana".Jak uzyskać od u.m. info. o dokonywanych wpłatach podatku od
    nieruchomości na rzecz tej nieruchomości?
    Za wszelkie sugestię z góry dzięki,
    Pozdrawiam

    p.s. podobny wątek podaje też na grupę prawo.


  • 2. Data: 2011-07-25 19:58:16
    Temat: (FUW): potwierdzenie wpłat podatku od nieruchomości-trochę długie
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 25 Jul 2011, n...@p...onet.pl wrote:

    > Jak "ugryźć" tę sprawę, nieruchomość stoii niezabudowana pozostawiona sama
    > sobie, urząd informuje,że nie ma uprawnień do ustaleń własnych kto powinien
    > być właścicielem nieruchomości.Podatnik powinien sam wszcząć procedurę zmian
    > w ewidencji.
    > Nie rozważam tu przeprowadzania postę˙˙owania spadkowego(bo na moją wiedzę
    > chyba nawet takiej możliwości nie ma,chyba że ktoś stwierdzi inaczej), myślę
    > tu o ewentualnym zasiedzeniu poprzez dokonywanie wpłat podatku w dobrej
    > wierze

    Hm...
    Co powiesz na dyskusję nad przyjęciem błędnego założenia? ;)

    IMVHO: podatek może być poszlaką, ale w żadnym razie nie
    stanowi kryterium uznania zasiedzenia.
    Stanowi "dowód przeciw" (właścicielowi), ale nie "dowód za"
    (chcącemu dowieść, że posiadał) - a co najwyżej poszlakę
    opartą na "oczekiwaniu korzyści" (znaczy na tezie "tylko
    głupi płaciłby nic z tego nie mając).
    Zeznanie o "honorze" stanowi strzał we własną bramkę.

    Za mało piszesz, aby czytelnik mógł zająć stanowisko - i nie
    myślę o sobie, ale przekroju czytelników .prawo, znaczy dedukować
    czy patrzysz pod kątem uregulowania własności "w zgodzie", czy
    wręcz przeciwnie, przewidujesz że po ruszeniu sprawy siostra
    dziadka rozpocznie "wojnę o ojcowiznę".

    Odnoszę się tylko do postawionej tezy - IMO, przy PODANYCH
    ZAŁOŻENIACH, czyli takich że nikt nie kłamie w sądzie :>,
    że nikt nie korzystał z nieruchomości oraz że dziadek płacił
    podatki, nie ma podstaw do rozmowy o zasiedzeniu.
    Oczywiście, co innego jeśli rodzina skłam... e.... przypomni
    sobie, że dziadek rzeczywiście ZAJMOWAŁ SIĘ tą nieruchomością,
    to inna sprawa.
    Karna ;)
    Na tapecie (i powinno być w archiwum) był kiedyś temat sporu
    (chyba tylko wskazany jako link do prasy, pośrednio), w którym
    "zasiadowicz" dowodził że świadkowie byłego właściciela tylko
    dlatego go nie spotykali, bo on trawę siekł tylko parę razy
    do roku (ze dwa bodaj).

    Ad rem.

    Popatrz:
    http://prawo-nieruchomosci.krn.pl/Kodeks-cywilny-1_2
    _117.html
    +++
    art. 172
    § 1. Posiadacz nieruchomoœci nie będšcy jej właœcicielem nabywa
    własnoœć, jeżeli posiada nieruchomoœć nieprzerwanie [...]
    --> goto:
    art. 336
    Posiadaczem rzeczy jest zarówno ten, kto niš faktycznie włada
    jak właœciciel (posiadacz samoistny), jak i ten, kto niš
    faktycznie włada jak użytkownik, zastawnik, najemca,
    dzierżawca lub majšcy inne prawo, z którym łšczy się okreœlone
    władztwo nad cudzš rzeczš (posiadacz zależny).
    ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    art. 337
    Posiadacz samoistny nie traci posiadania przez to, że oddaje
    drugiemu rzecz w posiadanie zależne.
    ---

    Wniosek: ponoszenie "niegododności" związanych z rzeczą
    w żadnym razie nie stanowi kryterium wypełniającym
    znamiona posiadania.
    Co innego wszelkie postacie KORZYSTANIA z rzeczy,
    w szczególności - pobieranie korzyści materialnych.
    I ustawa wyróżnia jedynie przypadek "nieutracenia"
    posiadania mimo niewypełniania powyższego kryterium,
    poprzez *oddanie* w posiadanie zależne.
    Czyli de facto (również) "korzystanie z prawa" (związanego
    z przedmiotem, nie ma wyjątku dla nieruchomości,
    chyba ze przeoczyłem).


    Z tego powodu "korzystałem, a jakże, sam tylko korzystałem,
    bez udziału siostry, a do tego żeby mi kto się nie wtranżolił
    że coś jest nie tak to i podatek zapłaciłem" - owszem, ów
    podatek stanowi wskazówkę, że siostra się *nie* interesowała
    przedmiotem posiadania, więc niejako przyczynia się jako
    dowód wyłączenia siostry z roszczeń.
    Ale właśnie w tę stronę: "do tego stopnia się nie interesowała
    MIMO ŻE JA KORZYSTAŁEM, że nawet nie pilnowała podatku".

    Sądzę że z niejednym takim opisem się spotkałeś.
    I stąd teza, że "skoro płacił, to się należy zasiedzenie"
    (bo taką tezę wyczytuję z Twojego postu, mylę się?)

    Ale IMVHO, jakby miało dość do sporu, a z drugiej strony
    znajdzie się prawnik umiejący dodać dwa do dwu, to Twój
    opis skutecznie dowiedzie że "zasiedzenie" nie wypełnia
    kryterium ustawowego.
    NIKT nie korzystał!
    Dziadek również. Więc posiadaczem NIE BYŁ.
    No, chyba że SN albo TK na podstawie art.5 KC albo podobnego
    ogólnika wywiodły, że spełnia kryterium konstytucyjne, wbrew
    ustawie.
    Ale to by trzeba było gotowy wyrok trzymać w zanadrzu :)

    pzdr, Gotfryd

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1