-
11. Data: 2007-07-06 16:10:25
Temat: Re: Produkcja
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek, 2 lipca 2007 10:34
(autor Jagna
publikowane na pl.soc.prawo.podatki,
wasz znak: <1rbhqbclmseko$.1sgb107wmkqlv.dlg@40tude.net>):
> Poza tym, czy "produkując" zestawy komputerowe pamiętałeś, żeby wpisać się
> do rejestru Wprowadzających na rynek sprzęt? ;>
A właśnie, z 2 lata temu była akcja że taki ,,producent'' musi mieć jakieś
znaki bezpieczeństwa... Jak to w końcu rozwiązano?
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: t...@l...pl, e...@e...edu.pl, i...@k...com.pl,
h...@k...com.pl, p...@f...hu, i...@h...pl
-
12. Data: 2007-07-06 16:16:12
Temat: Re: Produkcja
Od: KrzysiekPP <j...@n...ceti.pl>
> Ej... poczekaj troszkę, bo to zależy CO ta firma wprowadza ;)
> Jeśli firma wprowadza części (producent, importer), a Jan "produkuje"
> komputer, to on wprowadza go na rynek, ot i co!
A jesli ja kupie te czesci i sam sobie skręcę megagiperwypasiony serwer,
to kto własciwie wprowadza go na rynek ? Przeciez on nie trafia na rynek
:)
--
Krzysiek, Kraków, http://kp.oz.pl
-
13. Data: 2007-07-06 17:58:15
Temat: Re: Produkcja
Od: Jagna <j...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 6 Jul 2007 18:16:12 +0200, KrzysiekPP napisał(a):
>> Ej... poczekaj troszkę, bo to zależy CO ta firma wprowadza ;)
>> Jeśli firma wprowadza części (producent, importer), a Jan "produkuje"
>> komputer, to on wprowadza go na rynek, ot i co!
> A jesli ja kupie te czesci i sam sobie skręcę megagiperwypasiony serwer,
> to kto własciwie wprowadza go na rynek ? Przeciez on nie trafia na rynek
> :)
:)
Dopóki nie będziesz go chciał komukolwiek sprzedać jako "zestaw"
komputerowy, to nikt go nie wprowadza. Wprowadzającym jest ten, który go
wyprodukuje i sprzeda na rynku.
Dlatego, jeśli przyjdzie Ci ochota na skręcenie jeszcze bardziej
megawypasionego serwera, to ten stary sprzedaj, wymieniając na fakturze
poszczególne części składowe. Wtedy unikniesz "wprowadzania" ;)
--
Pozdrawiam,
Jagna
-
14. Data: 2007-07-06 18:05:54
Temat: Re: Produkcja
Od: Jagna <j...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 06 Jul 2007 18:10:25 +0200, Wrak Tristana napisał(a):
>> Poza tym, czy "produkując" zestawy komputerowe pamiętałeś, żeby wpisać się
>> do rejestru Wprowadzających na rynek sprzęt? ;>
>
> A właśnie, z 2 lata temu była akcja że taki ,,producent'' musi mieć jakieś
> znaki bezpieczeństwa... Jak to w końcu rozwiązano?
To chodziło bodajże o to CE, prawda? Oznacza się nim te towary, które
spełniają warunki wymagane dyrektywami norm europejskich.
Pamiętam, że było zamieszanie i zdaje się, że skończyło się na tym, że ten
certyfikat był w niektórych wyrobach dobrowolny (?!), a w innych
obowiązkowy.
Ale odrobina wysiłku ... i ...
http://www.oznaczenie-ce.pl/dyrektywy.php?&sessionID
=d03dc2d5417027e853267c71c989bbaf&mId=3
a tam zestaw obowiązkowych certyfikatów CE.
:)
--
Pozdrawiam,
Jagna
-
15. Data: 2007-07-06 20:26:04
Temat: Re: Produkcja
Od: Siarra <s...@w...pl>
>
>> Firma składająca komputery nie musi być firmą "wprowadzającą". Opłatę za
>> wprowadzenie powinien wnieść importer/dystrybutor. Jeśli przedsiębiorca
>> upewni się, że jego dostawcy są "wprowadzającymi" wystarczy, że
>> zarejestruje się jako "zbierający".
>
> Ej... poczekaj troszkę, bo to zależy CO ta firma wprowadza ;)
> Jeśli firma wprowadza części (producent, importer), a Jan "produkuje"
> komputer, to on wprowadza go na rynek, ot i co!
Interesowałem się sprawą kiedy był obowiazek zgłoszenia (chyba we wrześniu
2006). Kontaktowałem się wtedy z organizacją odzysku aby ustalić co i jak
aby zarejestrować się jako wprowadzający i zostałem poinformowany, że w
przypadku składania komputerów wystarczy, że zostanę "zbierającym". W sumie
to dość logiczne - mój dostawca płaci za wprowadzenie komponentów na rynek
( ma na FV odpowiednią informację), ja nie dodaję do tego ani grama - czemu
od tego samego towaru ma być drugi raz odprowadzana opłata produktowa?
Moim zdaniem to czy na fakturze ktoś sprzedaje "komputer" czy osiem
pozycji: "procesor", "płyta" ... itd nie robi żadnej różnicy. No chyba, że
faktycznie sprzedajesz niezmontowany sprzęt ( i potrafisz to udowodnić).
pozdrawiam
Mateusz
-
16. Data: 2007-07-06 20:27:25
Temat: Re: Produkcja
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Fri, 6 Jul 2007, Jagna wrote:
> Dnia Fri, 06 Jul 2007 18:10:25 +0200, Wrak Tristana napisał(a):
>
>> A właśnie, z 2 lata temu była akcja że taki ,,producent'' musi mieć jakieś
>> znaki bezpieczeństwa... Jak to w końcu rozwiązano?
>
> To chodziło bodajże o to CE, prawda? Oznacza się nim te towary, które
> spełniają warunki wymagane dyrektywami norm europejskich.
> Pamiętam, że było zamieszanie i zdaje się, że skończyło się na tym, że ten
> certyfikat był w niektórych wyrobach dobrowolny (?!),
> a w innych obowiązkowy.
Hm... chyba nie. Dawno nie odświeżałem, ale AFAIK było tak że dla danego
wyrobu CE musi być albo być go nie może (oznaczanie tych wyrobów, które
oznakowaniu CE nie podlegają jest zabronione!)
Raczej idzie o to, że CE najczęsciej jest *oznaczeniem*, a nazwa
"certyfikat" nie odpowiada prawnemu znaczeniu tego słowa, przynajmniej
dla istotnej większości wyrobów!
Zaryzykuję, że było to jakoś tak, iż niektóre wyroby wymagają
certyfikacji dla CE, a inne tylko oświadczenia producenta.
Zdaje się że powtarzałem (kiedyś) za przykładem, że "wprowadzenie"
zasilacza sieciowego (...i wszystkiego co samo ma styczność z napięciem
większym niż zdefiniowane jako "bezpieczne", aparatury medycznej łączonej
z ciałem, ogólnie wszystkich takich wyrobów ktore mogą byc niebezpieczne
dla zdrowia lub życia) wymaga certyfikatu.
Ale już wprowadzenie wyrobu, który musi "tylko" spełniać wymogi na
emisję E-M, hałas itp - wymaga tylko oświadczenia producenta że spełnia
(i biada mu, jak nie a ktoś się przyczepi!).
Krótko mówiąc: jak ktoś chce poskładać kompa z "elementów
elektronicznych", czyli scalaków, kondensatorów i podobnych, to ma
problem: 220V czyli certyfikacja.
Ale jak użyje gotowego zasilacza (z certyfikatem!) to ów problem ma
z głowy - zasilacz sam w sobie ma certyfikat na bezpieczeństwo, zaś
reszta kompa jest zasilana wyłącznie niskimi napięciami.
Czyli starcza "oświadczenie".
Mniej więcej na tej samej zasadzie, na której samochodem można wyjechać
na drogę publiczną jedynie posiadając prawo jazdy (certyfikat), zaś
motorowerem... na podstawie własnego oświadczenia że się wie co robi :)
Różnica jedynie taka, że dla CE "oświadczenie" musi być formalnie
wystawione na piśmie, z podaniem podmiotu który "oświadcza".
Nawet pęta mi się gdzieś parę takich "oświadczeń" - właśnie w związku
z zakupem częsci do komputera (owe części *również* podpadają pod CE!),
i właśnie tak tam jest: tylko "oświadczenie", bez żadnego powoływania
się na certyfikaty Najwyższych Urzędów Stemplowania i Ocen Wszelakich.
Ujmując inaczej: producent lampy biurkowej innej niż "halogen 12 V
z gotowym certyfikowanym zasilaczem" może rzeczywiście podpadać
pod certyfikat, ale producent komputera (uzywającego gotowego
zasilacza) raczej nie.
Tak czy siak, CE będzie "oznaczeniem" - czy konkretny wyrób wymaga
certyfikacji czy nie!
> Ale odrobina wysiłku ... i ...
> http://www.oznaczenie-ce.pl/dyrektywy.php?&sessionID
=d03dc2d5417027e853267c71c989bbaf&mId=3
:)
Zastrzegam że z braku czasu i motywacji nie przystępuję do czytania,
a to co napisałem powyzej jest streszczeniem "z głowy czyli z niczego"!
pzdr, Gotfryd
-
17. Data: 2007-07-06 21:33:02
Temat: Re: Produkcja
Od: Jagna <j...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 6 Jul 2007 22:27:25 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):
> Raczej idzie o to, że CE najczęsciej jest *oznaczeniem*, a nazwa
> "certyfikat" nie odpowiada prawnemu znaczeniu tego słowa, przynajmniej
> dla istotnej większości wyrobów!
Co faktycznie znalazłam na cytowanej tutaj stronie:
"Intencją wnioskodawców było wyraźne rozróżnienie pomiędzy wieloma
istniejącymi znakami certyfikacji a europejskim symbolem zgodności z
dyrektywami Nowego Podejścia, czyli oznakowaniem CE"
> Tak czy siak, CE będzie "oznaczeniem" - czy konkretny wyrób wymaga
> certyfikacji czy nie!
>> http://www.oznaczenie-ce.pl/dyrektywy.php?&sessionID
=d03dc2d5417027e853267c71c989bbaf&mId=3
> Zastrzegam że z braku czasu i motywacji nie przystępuję do czytania,
> a to co napisałem powyzej jest streszczeniem "z głowy czyli z niczego"!
Przybliżyłeś temat - dziękuję :)
Przejrzałam bardzo pobieżnie materiał na tej stronie i chyba jednak wolę to
Twoje "z niczego". Ilość informacji jest tam zatrważająca, współczuję tym,
którzy muszą przebrnąć przez całość, przeprowadzić analizy ryzyka, ustalić
istotne zagrożenia, poczytać dyrektywy...
Aż się chce działać, nieprawdaż? :/
--
Pozdrawiam,
Jagna
-
18. Data: 2007-07-06 21:59:04
Temat: Re: Produkcja
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Fri, 6 Jul 2007, Jagna wrote:
> Przejrzałam bardzo pobieżnie materiał na tej stronie i chyba jednak wolę to
> Twoje "z niczego". Ilość informacji jest tam zatrważająca,
:)
Był taki okres - przed wejściem do UE, w "okresie przejściowym", kiedy
elementy przepisów tego oznakowania były komentowane w prasie, m.in.
było trochę dyskusji tu i na .prawo, przy okazji, oprócz komentarzy
(tak grupowiczów jak i redaktorów z gazet gospodarczych) poczytałem
wyrywki z tych przepisów.
A grupowicze oponenci, chcący wszystko "zcertyfikować", dawali nieco
motywacji żeby jakoś fragmenty z tych przepisów przetrawić :)
Dlatego pamiętam właśnie wnioski podstawowe - że CE niekoniecznie
oznacza certyfikat itp.
> Aż się chce działać, nieprawdaż? :/
RoMan to dziś w poście zaczynającym wątek podsumował ;)
pzdr, Gotfryd