eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatki › podatek od supermarketow
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 116

  • 41. Data: 2015-11-29 14:57:04
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>

    W dniu 2015-11-29 o 14:43, cef pisze:
    > W dniu 2015-11-29 o 13:59, Kviat pisze:
    >
    >> Niepojęta logika. Jeszcze raz: VAT dla przedsiębiorcy to tylko i
    >> wyłącznie biurokracja i przekazanie _cudzych_ pieniędzy do urzędu.
    >> PIT to biurokracja i pieniądze do oddania.
    >
    > Ale ta biurokracja powoli staje się mocno upierdliwa.

    Wszystko da się zepsuć. Ale nie o tym mowa, że VAT jest idealny i bez
    wad, ale o tym, że Przemysław nie wie co to jest VAT.

    Pozdrawiam
    Piotr



  • 42. Data: 2015-11-29 15:04:10
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 29.11.2015 o 14:57, Kviat pisze:
    > Przemysław nie wie co to jest VAT.

    Ważne, że mój portfel też nie wie co to VAT i dzięki temu jest grubszy.


  • 43. Data: 2015-11-29 16:49:58
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>

    W dniu 2015-11-29 o 14:53, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    > W dniu 29.11.2015 o 13:59, Kviat pisze:
    >> W dniu 2015-11-27 o 18:11, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >>>
    >>> No, np. System Informatyczny. Aczkolwiek bez- jak bez-. Kwestia
    >>> zasadności podatków. Każde podatki wymagają działań księgowych. I akurat
    >>> PIT dla przedsiębiorcy czy etatowca jakoś szalenie trudny nie jest.
    >>
    >> Nie wiesz o czym piszesz.
    >
    > Więc rozjaśnij.
    >
    >> Owszem, jeżeli w twoim przedsiębiorstwie jedynym zdarzeniem gospodarczym
    >> jest zakup spinaczy i wrzucenie ich w koszty... to masz rację.
    >
    > A co jest takie trudne?

    Zawiłości amortyzacji, rozliczenia pracowników, decyzja czy coś jest
    koszem czy nie jest itd. itp.

    > I to trudniejsze niż VAT? Bo z VATem miałem już
    > wiele przebojów i to nawet w prostej firmie, jak moja. A przykłady p.
    > Kluski i innych głośnych w mediach pokazują, że taki VAT może nie tylko
    > być skomplikowany, ale wręcz zabić firmę.

    Może. I co z tego?
    US może ci podczas kontroli zakwestionować zasadność kosztu i też kazać
    zwrócić podatek z odsetkami. Nie o tym mowa.

    > O przypadku wykończenia przedsiębiorcy przez dział PIT US nie słyszałem,
    > co nie znaczy, że nie ma, dlatego chętnie wysłucham wyjaśnień. Mówię
    > całkiem poważnie.

    Zmieniasz temat.
    Rozmowa jest o kwestii zasadności danego podatku, a nie czy w danej,
    konkretnej sytuacji łatwiej rozliczyć VAT czy PIT. Raz łatwiej VAT, a
    raz PIT. Co do zasady, generalnie łatwiej rozliczyć VAT.

    >>> Mnie
    >>> dużo bardziej ciemięży VAT
    >> Bo nie rozumiesz jak działa VAT.
    >
    > No częściowo owszem, ciemiężył z powodu nieznajomości kruczków i o tym
    > była właśnie mowa... O wymaganiu specjalisty i kombinacji.

    Tak jak i PIT.

    >> Dla przedsiębiorcy VAT jest neutralny.
    >
    >
    > Nie jest.

    Generalnie jest.
    To, że VAT też można popsuć jest oczywiste i to są sprawy wyjątkowe
    kiedy nie jest, na szybko:
    http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/879905,podat
    ki-w-firmie-od-1-lipca-paliwo-do-aut-sluzbowych-z-od
    liczeniem-polowy-vat.html

    Połowę VAT odliczasz, drugą połowę "wrzucasz" w koszty.
    Ale nie o wyjątkach tu mowa, lecz o zasadzie ogólnej.

    > Wymaga prowadzenia zawiłej księgowości,

    Tak jak i PIT.

    > a do tego jest masa
    > pułapek, łącznie z tym, że jak wliczysz w koszt coś nie takiego,

    To chyba argument przeciwko PIT?

    > to
    > możesz popłynąć podwójnie na VAT.

    Po likwidacji PIT problem zniknie.

    >> A to zupełnie inny temat.
    >>
    >>> Jako przedsiębiorca i jako etatowiec
    >>> obydwa bym zlikwidował[1], PIT najmniej mi wadzi.
    >>
    >> Niepojęta logika. Jeszcze raz: VAT dla przedsiębiorcy to tylko i
    >> wyłącznie biurokracja
    >
    > No. O nie właśnie w tym wątku mowa, bo biurokracja skomplikowana i
    > obarczona licznymi pułapkami.

    Tak jak PIT.

    >> i przekazanie _cudzych_ pieniędzy do urzędu.
    >
    > A czasami też swoich.

    Omg...
    Jak wystawiasz klientowi fakturę na 100 zł + VAT23% to te 23% płaci
    klient. Dostajesz te pieniądze od klienta. To, czy całe 23 zł musisz
    przekazać do US czy tylko część, to i tak te 23 zł dostałeś od klienta.
    Jesteś pośrednikiem. 23 zł nie jest twoje, konsument zapłacił VAT.

    >> PIT to biurokracja
    >
    > A jaka większa niż w przypadku VAT? Księgowanie to samo, niuansów raczej
    > brak,

    Albo rozmawiamy poważnie, albo sobie żartujemy.

    > mniejsza restrykcyjność i chyba ryzyko wpadki zerowe.

    Czyli wolisz żartować.

    > Przy okazji obsługi VAT PIT robi się już sam.

    Że co? Chyba tylko przy zakupie spinaczy.

    >> i pieniądze do oddania.
    >
    > Jak to w podatku. Każdym. VAT, PIT, akcyza, składka parafialna... Taka
    > idea podatku. Oddajesz pieniądze i kupujesz za to działanie
    > Państwa/Gminy/Organizacji, w której funkcjonujesz. A teraz to my
    > dyskutujemy tylko jaki rodzaj zrzutki, jak pobieranej i w jakiej
    > wysokości, na tę imprezę uznajemy jako składkowicze za sensowny.

    Ale VAT od PIT różni się zasadniczo dla przedsiębiorcy. I o tym jest mowa.
    Dla przeciętnego Kowalskiego istotny jest PIT - bo to on mu sprawia
    problemy biurokratyczne. Sprawia problemy Kowalskiemu i przedsiębiorcy.
    Jak zlikwidujesz PIT, przedsiębiorca ma o połowę biurokracji mniej, a
    Kowalski nie ma w ogóle.
    Jak zlikwidujesz VAT, to ulżysz (biurokratycznie, bo finansowo i tak
    tego nie zauważy) przedsiębiorstwom, a Kowalski dalej się będzie
    chrzanił z ulgami, progami, deklaracjami, a w szczególności z tym, że
    płaci podatek _od_pracy_.


    >> PIT trudno jest zlikwidować nie dlatego, że są to znaczące wpływy do
    >> budżetu,
    >
    > A ja tego nie twierdzę. Nie wiem, nie analizowałem jakie to wpływy.

    To może trzeba się zainteresować tematem o którym się dyskutuje?

    > Omawiamy zarzucony przez Liwiusza ogrom biurokracji związanej z PIT oraz
    > stopień obciążenia nim przedsiębiorców.

    Z faktami się nie dyskutuje.

    > A ja śmiem twierdzić, ze większą
    > biurokrację i większe obciążenie generuje VAT. I to w dodatku obciążenie
    > niewyliczalne i mogące prowadzić do upadku i więzienia.

    Do więzienia idziesz, gdy pobierzesz od klienta VAT i go nie
    odprowadzisz do US, bo wydaje ci się, że skoro klient ci go wpłacił to
    jest twój. I zaczynasz kombinować i wykorzystywać niuanse w przepisach
    żeby część z tego podatku zostawić dla siebie.
    To, że przepisy dotyczące VAT też są popsute nie oznacza, że lepiej
    zlikwidować VAT zamiast PIT.

    >> poszedł do przodu (otwarte granice itp.), i jak ktoś nie chce to i tak
    >> tego podatku nie zapłaci.
    >> A VAT jako konsument zapłacisz, czy chcesz czy nie.
    >
    > Ale nie o tym akurat w tym wątku mowa.

    Właśnie o tym. O zasadności podatków.

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 44. Data: 2015-11-29 20:38:07
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 29.11.2015 o 16:49, Kviat pisze:
    > W dniu 2015-11-29 o 14:53, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >>> Owszem, jeżeli w twoim przedsiębiorstwie jedynym zdarzeniem gospodarczym
    >>> jest zakup spinaczy i wrzucenie ich w koszty... to masz rację.
    >> A co jest takie trudne?
    > Zawiłości amortyzacji,

    Owszem, tu są pewne komplikacje.

    > rozliczenia pracowników,

    To znaczy?

    >decyzja czy coś jest
    > koszem czy nie jest itd. itp.

    A w VAT to niby nie?

    >> I to trudniejsze niż VAT? Bo z VATem miałem już
    >> wiele przebojów i to nawet w prostej firmie, jak moja. A przykłady p.
    >> Kluski i innych głośnych w mediach pokazują, że taki VAT może nie tylko
    >> być skomplikowany, ale wręcz zabić firmę.
    > Może. I co z tego?

    A nic, tyle, że nie każdy chce zbankrutować.

    > US może ci podczas kontroli zakwestionować zasadność kosztu i też kazać
    > zwrócić podatek z odsetkami.

    Ale to nie skala problemu z VAT. W przypadku PIT raczej niemożliwe jest
    takie zakwestionowanie kosztu, żebyś popłynął totalnie, MSZ. W przypadku
    VAT jak najbardziej. Znasz jakieś przypadki wykończenia przedsiębiorcy
    PIT-em?


    >> O przypadku wykończenia przedsiębiorcy przez dział PIT US nie słyszałem,
    >> co nie znaczy, że nie ma, dlatego chętnie wysłucham wyjaśnień. Mówię
    >> całkiem poważnie.
    > Zmieniasz temat.

    Ty go zmieniasz.


    > Rozmowa jest o kwestii zasadności danego podatku,

    Była na początku. Potem zeszła na omawianie wad PIT. I zauważyłem jeno,
    że są one demonizowane i inne podatki mają je większe.


    > raz PIT. Co do zasady, generalnie łatwiej rozliczyć VAT.

    Jeżeli w twoim przedsiębiorstwie jedynym zdarzeniem gospodarczym jest
    zakup spinaczy i odliczenie od nich VAT...

    > Połowę VAT odliczasz, drugą połowę "wrzucasz" w koszty.
    > Ale nie o wyjątkach tu mowa, lecz o zasadzie ogólnej.

    Od której jest pierdylion wyjątków. Ogólnie to ta dziewczyna jest
    idealną kandydatką na żonę:

    http://demotywatory.pl/4583549/Pewna-dziewczyna-wrzu
    cila-swoje-ponetne-zdjecie-do-sieci-nie-spodziewala-
    sie-jednak-ze-zjednoczy-nim-caly-swiat


    jak nie brać pod uwagę pierdyliona wyjątków jak ruba dupa i zryty mózg.

    >> Wymaga prowadzenia zawiłej księgowości,
    > Tak jak i PIT.

    Zawilszej.


    >> a do tego jest masa
    >> pułapek, łącznie z tym, że jak wliczysz w koszt coś nie takiego,
    > To chyba argument przeciwko PIT?

    Użyłem z rozpędu złego sformułowania, ale wiesz, że chodzi o odliczenie
    VAT.


    >> to
    >> możesz popłynąć podwójnie na VAT.
    > Po likwidacji PIT problem zniknie.

    Problem popłynięcia na VAT zniknie jak zlikwidujesz niezwiązany z nim
    PIT? Co Pan jeszcze nie powiesz.


    >> No. O nie właśnie w tym wątku mowa, bo biurokracja skomplikowana i
    >> obarczona licznymi pułapkami.
    > Tak jak PIT.

    Nie. Dużo bardziej.

    >>> i przekazanie _cudzych_ pieniędzy do urzędu.
    >> A czasami też swoich.
    > Omg...
    > Jak wystawiasz klientowi fakturę na 100 zł + VAT23% to te 23% płaci
    > klient. Dostajesz te pieniądze od klienta. To, czy całe 23 zł musisz
    > przekazać do US czy tylko część, to i tak te 23 zł dostałeś od klienta.
    > Jesteś pośrednikiem. 23 zł nie jest twoje, konsument zapłacił VAT.

    Tak, tak (nie mam siły kopać się z koniem), ale nie o tym mowa.

    Jak okaże się np. że klient ci nie zapłacił, to nadal podatek musisz do
    US odprowadzić (wiem, wiem można się jakoś tam od tego w drastycznej
    sytuacji wymigiwać, ale wiesz...). Jak inwestujesz i zainwestujesz w
    danym miesiącu więcej niż zarobiłeś (tak, wiem, można wystąpić o zwrot,
    ale to się wiąże z nieprzyjemnościami a i czekanie pomimo wszystko
    jest). Albo jak się okaże, że odliczyłeś fakturę, która została
    wystawiona np. przez osobę nieuprawnioną. Dla PIT koszt jest kosztem i
    go poniosłeś. Nawet jak się okaże, że sprzedawca to oszust. Dla VAT jak
    się okaże, że sprzedawca to oszust, to płyniesz.


    >> mniejsza restrykcyjność i chyba ryzyko wpadki zerowe.
    > Czyli wolisz żartować.

    A masz jakiś przykład w stylu Kluski, gdzie przedsiębiorca popłynął na
    PIT i zbankrutował?

    >>> i pieniądze do oddania.
    >> Jak to w podatku. Każdym. VAT, PIT, akcyza, składka parafialna... Taka
    >> idea podatku. Oddajesz pieniądze i kupujesz za to działanie
    >> Państwa/Gminy/Organizacji, w której funkcjonujesz. A teraz to my
    >> dyskutujemy tylko jaki rodzaj zrzutki, jak pobieranej i w jakiej
    >> wysokości, na tę imprezę uznajemy jako składkowicze za sensowny.
    > Ale VAT od PIT różni się zasadniczo dla przedsiębiorcy.

    No różni się, to nawet wynika z moich słów. Napisałem, że wolałbym
    zachować PIT i zlikwidować VAT. Gdyby nie było różnic, byłoby mi jedno.


    > Dla przeciętnego Kowalskiego istotny jest PIT - bo to on mu sprawia
    > problemy biurokratyczne.

    Ale nie o nim była mowa, a o przedsiębiorcach.


    > Sprawia problemy [...] i przedsiębiorcy.

    owszem. Ale mniejsze niż VAT i tylko to głosiłem.

    > Jak zlikwidujesz PIT, przedsiębiorca ma o połowę biurokracji mniej,

    No z tą połową to Waćpan jakieś Specyficzne I Wyjątkowe przedsiębiorstwa
    masz na myśli. Duże są i tak na CIT a nie PIT, a Małe raczej nie będą
    miały zawiłości, których na razie (poza amortyzacją) nie podałeś.

    > a Kowalski nie ma w ogóle.

    Tu owszem, zgoda.

    > Jak zlikwidujesz VAT, to ulżysz (biurokratycznie, bo finansowo i tak
    > tego nie zauważy) przedsiębiorstwom, a Kowalski dalej się będzie
    > chrzanił z ulgami, progami, deklaracjami,

    Owszem, ale mowa była nie o Kowalskim, a o przyciąganiu przedsiębiorców.
    Ulżenie Kowalskiemu lotto kole jajec przedsiębiorcom.


    > a w szczególności z tym, że
    > płaci podatek _od_pracy_.

    A co w tym złego? Podatek od dochodu jest MSZ bardzo sensowny. Lepszy
    niż podatek od wydawania pieniędzy. Coś zarabiasz, to od zarobków
    oddajesz składkę na koszt zapewnienia ci infrastruktury życia i zarabiania.

    >>> PIT trudno jest zlikwidować nie dlatego, że są to znaczące wpływy do
    >>> budżetu,
    >> A ja tego nie twierdzę. Nie wiem, nie analizowałem jakie to wpływy.
    > To może trzeba się zainteresować tematem o którym się dyskutuje?

    Ale nie o tym dyskutujemy.

    >> A ja śmiem twierdzić, ze większą
    >> biurokrację i większe obciążenie generuje VAT. I to w dodatku obciążenie
    >> niewyliczalne i mogące prowadzić do upadku i więzienia.
    > Do więzienia idziesz, gdy pobierzesz od klienta VAT i go nie
    > odprowadzisz do US, bo wydaje ci się, że skoro klient ci go wpłacił to
    > jest twój. I zaczynasz kombinować i wykorzystywać niuanse w przepisach
    > żeby część z tego podatku zostawić dla siebie.


    Taaaak, chyba że akurat nie kombinujesz tylko dostawca okazał się
    oszustem. Albo jak u Kluski, urzędas se uznał, po latach przeprosili,
    ale gościa wykończyli... Bo to jego jednego?

    > To, że przepisy dotyczące VAT też są popsute nie oznacza, że lepiej
    > zlikwidować VAT zamiast PIT.

    Zależy co rozumieć przez zlikwidować... Jak ,,zostawić nazwę, a zmienić
    zasady na sensowne'' nie jest likwidacją, to OK, nie likwidujmy.




  • 45. Data: 2015-11-30 00:46:38
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUneostrada.pl>

    W dniu 2015-11-29 o 20:38, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    > W dniu 29.11.2015 o 16:49, Kviat pisze:
    >> W dniu 2015-11-29 o 14:53, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >>>> Owszem, jeżeli w twoim przedsiębiorstwie jedynym zdarzeniem
    >>>> gospodarczym
    >>>> jest zakup spinaczy i wrzucenie ich w koszty... to masz rację.
    >>> A co jest takie trudne?
    >> Zawiłości amortyzacji,
    >
    > Owszem, tu są pewne komplikacje.
    >
    >> rozliczenia pracowników,
    >
    > To znaczy?

    Zatrudnij to zobaczysz.

    >> decyzja czy coś jest
    >> koszem czy nie jest itd. itp.
    >
    > A w VAT to niby nie?

    Generalnie? Nie.

    >>> I to trudniejsze niż VAT? Bo z VATem miałem już
    >>> wiele przebojów i to nawet w prostej firmie, jak moja. A przykłady p.
    >>> Kluski i innych głośnych w mediach pokazują, że taki VAT może nie tylko
    >>> być skomplikowany, ale wręcz zabić firmę.
    >> Może. I co z tego?
    >
    > A nic, tyle, że nie każdy chce zbankrutować.

    I nie każdy bankrutuje. Czepiłeś się tego Kluski jak... Zostaw człowieka
    w spokoju.
    Większość rozlicza VAT i żyje.

    >> Rozmowa jest o kwestii zasadności danego podatku,
    >
    > Była na początku. Potem zeszła na omawianie wad PIT. I zauważyłem jeno,
    > że są one demonizowane i inne podatki mają je większe.

    Demonizujesz VAT.
    I zauważyłem jedno, inne podatki mają większe wady.
    I co teraz?

    >> raz PIT. Co do zasady, generalnie łatwiej rozliczyć VAT.
    >
    > Jeżeli w twoim przedsiębiorstwie jedynym zdarzeniem gospodarczym jest
    > zakup spinaczy i odliczenie od nich VAT...
    >
    >> Połowę VAT odliczasz, drugą połowę "wrzucasz" w koszty.
    >> Ale nie o wyjątkach tu mowa, lecz o zasadzie ogólnej.
    >
    > Od której jest pierdylion wyjątków.

    Tak jak i w PIT...

    >>> a do tego jest masa
    >>> pułapek, łącznie z tym, że jak wliczysz w koszt coś nie takiego,
    >> To chyba argument przeciwko PIT?
    >
    > Użyłem z rozpędu złego sformułowania, ale wiesz, że chodzi o odliczenie
    > VAT.

    Nie, nie wiem.

    >>> to
    >>> możesz popłynąć podwójnie na VAT.
    >> Po likwidacji PIT problem zniknie.
    >
    > Problem popłynięcia na VAT zniknie jak zlikwidujesz niezwiązany z nim
    > PIT? Co Pan jeszcze nie powiesz.

    Użyłeś złego sformułowania i do mnie masz pretensje, że na nie
    odpowiedziałem...
    Uważaj na to co piszesz, bo są sytuacje, w których VAT "wrzucasz" w
    koszty, więc to "złe sformułowanie" miało sens, niespodziewany przez
    ciebie, ale to nie moja wina. Nie jestem jasnowidzem, żeby się domyślać
    co miałeś na myśli.

    >>> No. O nie właśnie w tym wątku mowa, bo biurokracja skomplikowana i
    >>> obarczona licznymi pułapkami.
    >> Tak jak PIT.
    >
    > Nie. Dużo bardziej.

    Nie. Dużo mniej.
    PIT to nie tylko KPiR i ryczałt.

    >>>> i przekazanie _cudzych_ pieniędzy do urzędu.
    >>> A czasami też swoich.
    >> Omg...
    >> Jak wystawiasz klientowi fakturę na 100 zł + VAT23% to te 23% płaci
    >> klient. Dostajesz te pieniądze od klienta. To, czy całe 23 zł musisz
    >> przekazać do US czy tylko część, to i tak te 23 zł dostałeś od klienta.
    >> Jesteś pośrednikiem. 23 zł nie jest twoje, konsument zapłacił VAT.
    >
    > Tak, tak (nie mam siły kopać się z koniem), ale nie o tym mowa.

    Tak, tak. O tym.

    > Jak okaże się np. że klient ci nie zapłacił, to nadal podatek musisz do
    > US odprowadzić (wiem, wiem można się jakoś tam od tego w drastycznej
    > sytuacji wymigiwać, ale wiesz...).

    Jak ci klient nie zapłacił i z tego powodu bankrutujesz, to może lepiej,
    że bankrutujesz.
    Po drugie, jak ci nie zapłaci to dochodowy też musisz zapłacić.
    To był kiepski argument.

    > Jak inwestujesz i zainwestujesz w
    > danym miesiącu więcej niż zarobiłeś

    To masz problem z planowaniem inwestycji i nie jest to wina podatku VAT.
    Jeśli inwestujesz nie swoje pieniądze w postaci VATu, który powinieneś
    był oddać do US, a tego nie zrobiłeś tylko je zainwestowałeś, to znaczy,
    że zainwestowałeś nie swoje pieniądze. Zainwestowałeś podatek VAT.
    I to też nie jest wina podatku VAT, że popełniłeś taki błąd.

    > (tak, wiem, można wystąpić o zwrot,
    > ale to się wiąże z nieprzyjemnościami a i czekanie pomimo wszystko
    > jest).

    Więc jak planujesz inwestycję to bierzesz pod uwagę nieprzyjemności
    związane ze zwrotem i czekanie na zwrot.
    Jeśli robisz inwestycje na zasadzie "zamykam oczy i zobaczę co się
    stanie" to również nie jest wina podatku VAT.

    > Albo jak się okaże, że odliczyłeś fakturę, która została
    > wystawiona np. przez osobę nieuprawnioną. Dla PIT koszt jest kosztem i
    > go poniosłeś. Nawet jak się okaże, że sprzedawca to oszust. Dla VAT jak
    > się okaże, że sprzedawca to oszust, to płyniesz.

    Demonizujesz.
    Zadbaj o to, żeby nie robić interesów z oszustami. Jest ryzyko jest
    zabawa, zawsze możesz się zatrudnić u kogoś na etat i będziesz miał
    święty spokój.
    Zresztą, jeśli przez przypadek się zdarzy, to jedna czy dwie lewe
    faktury topią twoją firmę?

    >> Ale VAT od PIT różni się zasadniczo dla przedsiębiorcy.
    >
    > No różni się, to nawet wynika z moich słów. Napisałem, że wolałbym
    > zachować PIT i zlikwidować VAT. Gdyby nie było różnic, byłoby mi jedno.

    Ale ty cały czas piszesz o drobiazgach. Dla ciebie różnicą jest czy
    trzeba wypełnić jeden papierek więcej czy mniej...

    >> Dla przeciętnego Kowalskiego istotny jest PIT - bo to on mu sprawia
    >> problemy biurokratyczne.
    >
    > Ale nie o nim była mowa, a o przedsiębiorcach.

    No właśnie. Kowalski przedsiębiorca to spora grupa.

    >> Sprawia problemy [...] i przedsiębiorcy.
    >
    > owszem. Ale mniejsze niż VAT i tylko to głosiłem.
    >
    >> Jak zlikwidujesz PIT, przedsiębiorca ma o połowę biurokracji mniej,
    >
    > No z tą połową to Waćpan jakieś Specyficzne I Wyjątkowe przedsiębiorstwa
    > masz na myśli.

    Masz rację, doprecyzuję: VAT to ułamek całkowitej biurokracji. Rozlicza
    się sam, przy okazji księgowania faktur.

    > Duże są i tak na CIT a nie PIT,

    Pisząc PIT cały czas mam na myśli (zresztą o tym też już wcześniej
    rozmawialiśmy ale raczyłeś zapomnieć albo w ogóle zignorowałeś) ogólnie
    podatki dochodowe, a w szczególe podatki _od_pracy_.
    To po pierwsze.
    Po drugie, zapominasz, że tymi przedsiębiorstwami z CIT nie zarządzają
    same roboty i nie pracują w nich same roboty.

    > a Małe raczej nie będą
    > miały zawiłości, których na razie (poza amortyzacją) nie podałeś.

    Omg... mam ci ustawy tutaj zacytować?

    >> Jak zlikwidujesz VAT, to ulżysz (biurokratycznie, bo finansowo i tak
    >> tego nie zauważy) przedsiębiorstwom, a Kowalski dalej się będzie
    >> chrzanił z ulgami, progami, deklaracjami,
    >
    > Owszem, ale mowa była nie o Kowalskim, a o przyciąganiu przedsiębiorców.

    Przyciąganiu...?

    > Ulżenie Kowalskiemu lotto kole jajec przedsiębiorcom.

    Nadal ignorujesz fakt, że Kowalski przedsiębiorca to spora grupa.
    Taki Kowalski przedsiębiorca często też zatrudnia Kowalskich nie
    przedsiębiorców. Nie dość, że musi rozliczać swój PIT, ale swojej
    księgowej i swoim pracownikom również.
    I żebyś się nie czepiał: dla sedna dyskusji nie jest istotne to, że robi
    to za niego księgowa, a nie on osobiście.
    Dla sensowności takiego czy innego podatku w ogóle "technikalia" są na
    miejscu ostatnim.

    >> a w szczególności z tym, że
    >> płaci podatek _od_pracy_.
    >
    > A co w tym złego? Podatek od dochodu jest MSZ bardzo sensowny.

    Z kim ja rozmawiam? Dochody mogą być różne: z pracy, z wygranej w lotto,
    ze spadku, z wynajmu nieruchomości i pierdyliard innych.
    Nigdy nie twierdziłem, że podatek dochodowy jako taki nie ma sensu.

    > Lepszy
    > niż podatek od wydawania pieniędzy.

    Nie jest lepszy. To, że tak twierdzisz faktów nie zmieni.

    > Coś zarabiasz, to od zarobków
    > oddajesz składkę na koszt zapewnienia ci infrastruktury życia i zarabiania.

    Po pierwsze, co innego zarobek z pracy, a co innego zarobek z wygranej w
    lotto, albo ze spekulacji jakimiś dziwnymi produktami bankowymi z
    pogranicza prawa.

    Po drugie, płacisz podatek od konsumpcji. Im więcej skonsumujesz tym
    więcej zapłacisz podatku.
    Już od dawna czołowi ekonomiści piszą, że płacenie podatków
    _od_dochodów_z_pracy_ (Z PRACY, a nie np.kapitałowych) przestało mieć
    sens. Tym bardziej nie ma sensu odkąd istnieje podatek VAT, bo nie dość
    że Kowalski wtedy płaci podatek dwa razy, to dodatkowo VAT ma
    uzasadnienie hmmm... żeby nie nadużyć słowa... moralne. W
    przeciwieństwie do podatku _od_pracy_.

    >>>> PIT trudno jest zlikwidować nie dlatego, że są to znaczące wpływy do
    >>>> budżetu,
    >>> A ja tego nie twierdzę. Nie wiem, nie analizowałem jakie to wpływy.
    >> To może trzeba się zainteresować tematem o którym się dyskutuje?
    >
    > Ale nie o tym dyskutujemy.

    Ależ o tym.
    Otoczka biurokratyczna takiego czy innego podatku jest argumentem na
    ostatnim miejscu w dyskusji czy dany podatek należy zlikwidować czy nie.

    To, że komuś się nie chce wypełnić jakiegoś rejestru, to żaden argument.

    > Taaaak, chyba że akurat nie kombinujesz tylko dostawca okazał się
    > oszustem. Albo jak u Kluski, urzędas se uznał, po latach przeprosili,
    > ale gościa wykończyli... Bo to jego jednego?

    A cała reszta przedsiębiorców funkcjonuje tylko dlatego, bo mają zniżkę
    na hurtowe zakupy nervosolu.
    Demonizujesz.

    >> To, że przepisy dotyczące VAT też są popsute nie oznacza, że lepiej
    >> zlikwidować VAT zamiast PIT.
    >
    > Zależy co rozumieć przez zlikwidować... Jak ,,zostawić nazwę, a zmienić
    > zasady na sensowne'' nie jest likwidacją, to OK, nie likwidujmy.

    Żeby wiedzieć (i o tym dyskutować) czy zasady są sensowne czy nie, to
    trzeba je najpierw poznać.

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 46. Data: 2015-11-30 08:14:34
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 30.11.2015 o 00:46, Kviat pisze:
    > W dniu 2015-11-29 o 20:38, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >> W dniu 29.11.2015 o 16:49, Kviat pisze:
    >>>> I to trudniejsze niż VAT? Bo z VATem miałem już
    >>>> wiele przebojów i to nawet w prostej firmie, jak moja. A przykłady p.
    >>>> Kluski i innych głośnych w mediach pokazują, że taki VAT może nie tylko
    >>>> być skomplikowany, ale wręcz zabić firmę.
    >>> Może. I co z tego?
    >> A nic, tyle, że nie każdy chce zbankrutować.
    > I nie każdy bankrutuje. Czepiłeś się tego Kluski jak... Zostaw człowieka
    > w spokoju.
    > Większość rozlicza VAT i żyje.

    Większość rozlicza PIT i żyje. Nie o tym mówimy.


    >>> Rozmowa jest o kwestii zasadności danego podatku,
    >> Była na początku. Potem zeszła na omawianie wad PIT. I zauważyłem jeno,
    >> że są one demonizowane i inne podatki mają je większe.
    > Demonizujesz VAT.
    > I zauważyłem jedno, inne podatki mają większe wady.

    Możliwe, ale nie PIT. PIT ma mniejsze niż VAT.

    > I co teraz?

    Teraz zlikwidujmy te inne :-P


    >>>> No. O nie właśnie w tym wątku mowa, bo biurokracja skomplikowana i
    >>>> obarczona licznymi pułapkami.
    >>> Tak jak PIT.
    >> Nie. Dużo bardziej.
    > Nie. Dużo mniej.
    > PIT to nie tylko KPiR i ryczałt.

    A na przykład co i z jakimi wiąże się pułapkami?

    >>>>> i przekazanie _cudzych_ pieniędzy do urzędu.
    >>>> A czasami też swoich.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    >>> Omg...
    >>> Jak wystawiasz klientowi fakturę na 100 zł + VAT23% to te 23% płaci
    >>> klient. Dostajesz te pieniądze od klienta. To, czy całe 23 zł musisz
    >>> przekazać do US czy tylko część, to i tak te 23 zł dostałeś od klienta.
    >>> Jesteś pośrednikiem. 23 zł nie jest twoje, konsument zapłacił VAT.
    >
    >> Jak okaże się np. że klient ci nie zapłacił, to nadal podatek musisz do
    >> US odprowadzić (wiem, wiem można się jakoś tam od tego w drastycznej
    >> sytuacji wymigiwać, ale wiesz...).
    >
    > Jak ci klient nie zapłacił i z tego powodu bankrutujesz, to może lepiej,
    > że bankrutujesz.

    W tej części nie było mowy o bankructwie a o płaceniu swoimi pieniędzmi.

    > Po drugie, jak ci nie zapłaci to dochodowy też musisz zapłacić.
    > To był kiepski argument.

    Na płacenie swoimi pieniędzmi?


    >> Jak inwestujesz i zainwestujesz w
    >> danym miesiącu więcej niż zarobiłeś
    > To masz problem z planowaniem inwestycji

    Bynajmniej. Na tym polegają inwestycje, że się inwestuje teraz, żeby
    zarabiać potem. Normalne jest, że zanim zaczniesz na czymś zarabiać,
    musisz zainwestować.

    > Jeśli inwestujesz nie swoje pieniądze w postaci VATu, który powinieneś
    > był oddać do US, a tego nie zrobiłeś tylko je zainwestowałeś, to znaczy,
    > że zainwestowałeś nie swoje pieniądze. Zainwestowałeś podatek VAT.

    Nie. Zainwestowałem swoje. Nie te, które musiałem oddać. Zupełnie nie
    łapiesz VAT i zasad jego działania. Dla podkręcenia jasności, wyobraź
    sobie, ze 1 września zaczynasz działalność i masz we wrześniu zero
    przychodu. Dopiero budujesz fabrykę. I płacisz VAT za materiały, maszyny
    etc. Płacisz swoimi pieniędzmi, CBDU.

    A mi chodziło o szersze, że właśnie pobrałeś od klienta VAT w wysokości
    np. 1000zł a zainwestowałeś w coś, za co zapłaciłeś VAT 2000zł. Więc
    płacisz 1000zł VATu swoimi. CBDU.

    >> (tak, wiem, można wystąpić o zwrot,
    >> ale to się wiąże z nieprzyjemnościami a i czekanie pomimo wszystko
    >> jest).
    > Więc jak planujesz inwestycję to bierzesz pod uwagę nieprzyjemności
    > związane ze zwrotem i czekanie na zwrot.

    No wszystko bierzesz i? Przecież nie mowa o nie braniu pod uwagę tylko o
    tym, że stanowi to utrudnienie dla przedsiębiorcy. Jak budujesz drogę
    przez góry też bierzesz pod uwagę, że musisz je omijać albo kopać
    tunele, ale to nie zmienia faktu, że te góry przeszkadzają bardziej niż
    trawa, a o tym mowa cały czas w podwątku naszym.


    >> Albo jak się okaże, że odliczyłeś fakturę, która została
    >> wystawiona np. przez osobę nieuprawnioną. Dla PIT koszt jest kosztem i
    >> go poniosłeś. Nawet jak się okaże, że sprzedawca to oszust. Dla VAT jak
    >> się okaże, że sprzedawca to oszust, to płyniesz.
    >
    > Demonizujesz.
    > Zadbaj o to, żeby nie robić interesów z oszustami.

    Na to to już nie ma słów..

    Dziewczynka z siekierą w głowie też miała zadbać o to, żeby nie chodzić
    do księgarni tam, gdzie lata wariat z siekierą?


    > Jest ryzyko jest zabawa,


    No w takim razie nie mamy co dyskutować jakichkolwiek problemów z
    podatkiem. W końcu PIT też jest spoko, bo jest podatek, jest zabawa. Baw
    się dobrze, good bye.

    > Zresztą, jeśli przez przypadek się zdarzy, to jedna czy dwie lewe
    > faktury topią twoją firmę?

    Nie mowa o topieniu była w tej części, a o płaceniu swoimi.

    Poza tym, tak, mogą. Jak to będą faktury za coś dużego.


    >>> Ale VAT od PIT różni się zasadniczo dla przedsiębiorcy.
    >> No różni się, to nawet wynika z moich słów. Napisałem, że wolałbym
    >> zachować PIT i zlikwidować VAT. Gdyby nie było różnic, byłoby mi jedno.
    > Ale ty cały czas piszesz o drobiazgach. Dla ciebie różnicą jest czy
    > trzeba wypełnić jeden papierek więcej czy mniej...

    nie, różnice są dla mnie większe, ale przecież właśnie o tych papierkach
    była mowa, które w przypadku PIT, jakoby wg Liwiusza, były powodem braku
    zainteresowania Polską.


    >> Duże są i tak na CIT a nie PIT,
    > Pisząc PIT cały czas mam na myśli

    A ja wiem, co masz na myśli pisząc PIT?

    >>> Jak zlikwidujesz VAT, to ulżysz (biurokratycznie, bo finansowo i tak
    >>> tego nie zauważy) przedsiębiorstwom, a Kowalski dalej się będzie
    >>> chrzanił z ulgami, progami, deklaracjami,
    >> Owszem, ale mowa była nie o Kowalskim, a o przyciąganiu przedsiębiorców.
    > Przyciąganiu...?


    No co ja ci poradzę, że nie czytasz wątku, w którym dyskutujesz.

    ============================
    Już od dawna twierdzę, że jest to podatek, na którym państwo co do
    zasady nic nie zyskuje (bo albo płaci samo sobie, albo miałoby o wiele
    większe zyski z innych podatków, gdyby ogłosiło światu "w Polsce nie ma
    dochodowego, zapraszamy").

    --
    Liwiusz
    ============================


    >> Ulżenie Kowalskiemu lotto kole jajec przedsiębiorcom.
    > Nadal ignorujesz fakt, że Kowalski przedsiębiorca to spora grupa.

    Ale to ty k-wa podzieliłeś na Kowalski w sensie etatowiec i
    przedsiębiorca. I ty tu pisałeś osobiście o tym, jak to etatowiec będzie
    się miał fajnie.

    >>> a w szczególności z tym, że
    >>> płaci podatek _od_pracy_.
    >> A co w tym złego? Podatek od dochodu jest MSZ bardzo sensowny.
    > Z kim ja rozmawiam? Dochody mogą być różne: z pracy, z wygranej w lotto,
    > ze spadku, z wynajmu nieruchomości i pierdyliard innych.
    > Nigdy nie twierdziłem, że podatek dochodowy jako taki nie ma sensu.

    No dobrze. I ja mówię, że podatek od dochodu, w tym dochodu z pracy jest
    MSZ bardzo sensowny. I bredzenie, że PIT jest niefajny, bo ktoś płaci
    podatek dochodu z pracy mnie nie przekonuje.

    >> Lepszy
    >> niż podatek od wydawania pieniędzy.
    > Nie jest lepszy. To, że tak twierdzisz faktów nie zmieni.

    Aha, bo Twoje jest faktem, a moje tylko moje. Bóg zapłać dobry człowieku
    za dalszą rozmowę, idę pracować, bo płacenie czasem za wątpliwe
    jakościowo kopanie się z koniem mnie już nie kręci.

    >>>>> PIT trudno jest zlikwidować nie dlatego, że są to znaczące wpływy do
    >>>>> budżetu,
    >>>> A ja tego nie twierdzę. Nie wiem, nie analizowałem jakie to wpływy.
    >>> To może trzeba się zainteresować tematem o którym się dyskutuje?
    >>
    >> Ale nie o tym dyskutujemy.
    >
    > Ależ o tym.
    > Otoczka biurokratyczna takiego czy innego podatku jest argumentem na
    > ostatnim miejscu w dyskusji czy dany podatek należy zlikwidować czy nie.


    Ale właśnie ta otoczka została przez Liwiusza podniesiona i od niej
    rozpoczął się ten podwątek i o niej rozmawiamy.

    > Żeby wiedzieć (i o tym dyskutować) czy zasady są sensowne czy nie, to
    > trzeba je najpierw poznać.

    A więc idź je poznawać, a ja wracam do pracy i zajmę się uzyskiwaniem
    dochodu, od którego zapłacę z radością PIT.

    EOT





  • 47. Data: 2015-12-01 13:11:47
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Przemysław Adam Śmiejek" napisał w wiadomości
    W dniu 29.11.2015 o 13:59, Kviat pisze:
    > W dniu 2015-11-27 o 18:11, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    >>> No, np. System Informatyczny. Aczkolwiek bez- jak bez-. Kwestia
    >>> zasadności podatków. Każde podatki wymagają działań księgowych. I
    >>> akurat
    >>> PIT dla przedsiębiorcy czy etatowca jakoś szalenie trudny nie
    >>> jest.
    >> Nie wiesz o czym piszesz.
    >Więc rozjaśnij.

    A prosze cie bardzo - taki przypadek osobisty - umorzenie jednostek
    funduszu inwestycyjnego.
    Fundusz pita nie przysyla, bo twierdzi ze sie nie nalezy. Ale podatek
    zryczaltowany pobral.
    A ja chce tylko wrzucic w koszta prowizje od zakupu tych jednostek.

    Wez w ustawe i powiedz - moge, nie moge, a jak moge, to gdzie to na
    rocznym picie wpisac ...

    >> Owszem, jeżeli w twoim przedsiębiorstwie jedynym zdarzeniem
    >> gospodarczym
    >> jest zakup spinaczy i wrzucenie ich w koszty... to masz rację.
    >A co jest takie trudne? I to trudniejsze niż VAT? Bo z VATem miałem
    >już wiele przebojów i to nawet w prostej firmie, jak moja. A
    >przykłady p. Kluski i innych głośnych w mediach pokazują, że taki VAT
    >może nie tylko być skomplikowany, ale wręcz zabić firmę.

    VAT w czasach Kluski skomplikowany nie byl, o czym swiadczy chocby sam
    Kluska i lata jego wczesniejszej dzialalnosci.
    Ale w pewnym momencie Kluska chcial na tym VAT
    "oszukac"/ominac/wykorzystac przepisy na korzysc panstwa i swoja przy
    okazji, urzad wykryl, zakwestionowal, a sady przez pare lat nie mogly
    dojsc do ladu - oszukal, czy nie oszukal. Ostatnio chyba w sprawie JTT
    uznal, ze nie oszukal.

    >O przypadku wykończenia przedsiębiorcy przez dział PIT US nie
    >słyszałem, co nie znaczy, że nie ma, dlatego chętnie wysłucham
    >wyjaśnień. Mówię całkiem poważnie.

    Jakbys nie placil PIT przez pare lat, to pewnie by wykonczyl.
    Albo jakbys wrzucal w koszta przez pare lat jakies rzeczy, a potem US
    doszedl do wniosku, ze nie mogles ich wrzucac w koszty, to tez by
    wykonczyli.

    Ostatnio znajomy klnie - spoznil sie z zaplata zaliczki CIT o 1 dzien.
    Stosowne odsetki doliczyl i na drugi dzien przelal.
    Ale US nie - dwa tygodnie pozniej dopatrzyli sie spoznienia i wyslali
    monit, a na monicie odsetki od terminu do dnia monitu czy jakos tak.
    Potem wyjasnienia jakies, a w koncu dzwonia i strasza egzekucja - bo
    na odpowiedz nie mieli czasu, ale nakaz to musza wystawic w terminie,
    chyba ze im sie przeleje bez nakazu.
    Szczegolow niestety nie znam, ale to jakies wyzsze wyjasnienia
    odnosnie tych terminow.

    >>> Mnie dużo bardziej ciemięży VAT
    >> Bo nie rozumiesz jak działa VAT.
    >No częściowo owszem, ciemiężył z powodu nieznajomości kruczków i o
    >tym była właśnie mowa... O wymaganiu specjalisty i kombinacji.

    Wiekszosc przedsiebiorcow nie wymagalo ani specjalisty ani kombinacji.

    Dopiero od pewnego czasu sie popierdolilo - odwrotne obciazenie,
    terminy zalezne od platnosci, od innych dokumentow.

    >> PIT to biurokracja
    >A jaka większa niż w przypadku VAT? Księgowanie to samo, niuansów
    >raczej brak, mniejsza restrykcyjność i chyba ryzyko wpadki zerowe.
    >Przy okazji obsługi VAT PIT robi się już sam.

    Chyba ze masz zapis "nie stanowi kosztu ...."

    Tak czy inaczej - PIT opodatkowuje zarobki, VAT opodatkowuje wydatki.
    W sumie, to ma sens, aby jedno i drugie bylo opodatkowane, tzn tak "po
    polowie".
    Nawet jak obywatel ominie jeden podatek, to zaplaci drugi.

    Z drugiej strony natomiast - przychody budzetu z tytulu VAT znacznie
    wieksze niz z PIT, co jest i ciekawe, i umozliwia spore manipulacje
    PIT.
    Tak czy inaczej - VATu skasowac sie nie da, przynajmniej jeszcze dlugo
    nie.

    J.


  • 48. Data: 2015-12-02 10:31:00
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: jureq <j...@X...to.z.adresu.Xop.pl>

    Dnia Fri, 27 Nov 2015 10:12:19 +0100, Przemysław Adam Śmiejek napisał(a):

    > Nie unia panie, a zdrowy rozsądek. Niebadanego mięsa to ja bym kijem nie
    > dotykał.

    Ja mam ten problem, że wiem jak wygląda w praktyce takie badanie mięsa. I
    zdrowy rozsądek podpowiada mi, żeby przejść na islam lub judaizm.


  • 49. Data: 2015-12-02 12:43:18
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>

    Hello jureq,

    Wednesday, December 2, 2015, 10:31:00 AM, you wrote:

    >> Nie unia panie, a zdrowy rozsądek. Niebadanego mięsa to ja bym kijem nie
    >> dotykał.
    > Ja mam ten problem, że wiem jak wygląda w praktyce takie badanie mięsa.

    Jasne. Bo nie wiesz o tym, że lekarz weterynarii ODPOWIADA KARNIE za
    dopuszczenie do obrotu mięsa skażonego np. włośnicą.

    Jakoś nie słyszę, żeby powszechne były przypadki włośnicy w przypadku
    mięsa badanego. Natomiast włośnica w przypadkach uboju na dziko
    niestety nadal się zdarza. A to naprawdę paskudna choroba jest.

    Lekarze weterynarii za dobrze zarabiają na kontroli mięsa, żeby sobie
    pozwolić na olewanie swoich obowiązków.

    > I zdrowy rozsądek podpowiada mi, żeby przejść na islam lub judaizm.


    --
    Best regards,
    RoMan


  • 50. Data: 2015-12-02 14:23:43
    Temat: Re: podatek od supermarketow
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "RoMan Mandziejewicz" napisał w wiadomości
    >>> Nie unia panie, a zdrowy rozsądek. Niebadanego mięsa to ja bym
    >>> kijem nie
    >>> dotykał.
    >> Ja mam ten problem, że wiem jak wygląda w praktyce takie badanie
    >> mięsa.
    >Jasne. Bo nie wiesz o tym, że lekarz weterynarii ODPOWIADA KARNIE za
    >dopuszczenie do obrotu mięsa skażonego np. włośnicą.

    RoManie - karnie odpowiada, jak go ktos za reke zlapie.
    Co w praktyce jest chyba nieprawdopdobne.

    Bo jak stwierdzisz u siebie wlosnice, to nie wiesz - z ktorego kotleta
    pochodzi.
    Jedynie jakas kontrola jakosci towarow ze strony sklepu moglaby zlapac
    ... a wtedy kto wie, czy sie nie rozmyje, bo u producenta mieso
    pochodzilo od 100 swin i 3 weterynarzy.

    >Jakoś nie słyszę, żeby powszechne były przypadki włośnicy w przypadku
    >mięsa badanego. Natomiast włośnica w przypadkach uboju na dziko
    >niestety nadal się zdarza. A to naprawdę paskudna choroba jest.

    Paskudna, ale ... jakos przezylismy tysiace lat bez kontroli.

    >Lekarze weterynarii za dobrze zarabiają na kontroli mięsa, żeby sobie
    >pozwolić na olewanie swoich obowiązków.

    Jeszcze lepiej sie zarabia, jak sie szybko skontroluje w jednym i
    pojedzie do innego :-)

    >> I zdrowy rozsądek podpowiada mi, żeby przejść na islam lub judaizm.

    I narazic sie na chorobe wscieklych krow :-)

    J.


strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1