eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiAktualności podatkowe › Podatki sposobem na recesję?

Podatki sposobem na recesję?

2010-05-22 06:53

Kiedy większość państwowych budżetów wykazuje rekordowe deficyty, a zewnętrzny kapitał wymaga coraz wyższych odsetek za ponoszone ryzyko, rządy sięgają do kieszeni podatników. Jeśli nie wiadomo skąd brać pieniądze, wystarczy opodatkować tych, który zarabiają w kryzysie.

Przeczytaj także: Dziurę budżetową załatają … przedsiębiorcy

W ostatnich miesiącach ekonomiści wskazywali wiele analogii do Wielkiej Depresji z lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Zasadność porównywania obecnej recesji z tą sprzed 80 lat jest kwestią do dyskusji, ale trudno nie zauważyć kolejnych podobieństw, np. w obszarze podatków.

Ustawy wprowadzone w życie w latach 1932 i 1936 podniosły obciążenia podatkowe amerykańskich rodzin i firm do najwyższego poziomu w historii. W 1932 roku osoby o najwyższych dochodach doświadczyły wzrostu podatku dochodowego z 25 proc. do 63 proc., podatek od nieruchomości wzrósł dwukrotnie, a podatki dla firm zwiększyły się o prawie 15 proc. Jednocześnie zawieszono większość ulg i zwolnień podatkowych. W 1936 roku najwięcej zarabiający Amerykanie odprowadzali do państwowego budżetu 75 proc. dochodów.

Propozycje rządów z całego świata zmierzają w podobnym kierunku: skoro rekordowo wysokich dziur budżetowych nie da się załatać dzięki wzrostowi gospodarczemu, a rynki dały właśnie sygnał, że koszt kapitału z zewnętrznych źródeł jest niewspółmierny z ponoszonym ryzykiem, trzeba wymyślać nowe sposoby na pobieranie opłat od tych, którzy pomimo kryzysu zarabiają pieniądze.

Cena za pomoc

Jednym z pierwszych krajów, które przekonały się, że w świecie zglobalizowanych finansów nie ma darmowego lunch'u, były Węgry. W zamian za linię kredytową o wartość 25 mld USD z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, węgierski rząd został zmuszony do przeprowadzenia szeregu reform podatkowych, m.in. podniesiono VAT, wprowadzono nowy podatek od nieruchomości. MFW słynie z rygorystycznych wymogów stawianych krajom, które wspiera finansowo – zmiany mają mieć długofalowy, a nie jedynie kosmetyczny, doraźny charakter. Dlatego reformy na Węgrzech zmniejszają obciążenia nakładane na firmy, które mają być motorem wyjścia z kryzysu, przenosząc koszty na końcowych odbiorców dóbr i usług. Węgry zajmują obecnie drugie miejsce wśród wszystkich krajów OECD pod względem udziału podatków i transferów socjalnych w kosztach pracy, więc mają spore pole do reform i coraz mniej miejsca na nowe podatki. Ok. 53 proc. kosztów zatrudnienia pracownika zarabiającego średnią krajową stanowią podatki, to więcej niż np. w Niemczech, Francji czy krajach skandynawskich znanych z drogiej siły roboczej, więcej podatków niż na Węgrzech płacą jedynie pracodawcy w Belgii.

Nowe obciążenia nigdy nie są przyjmowane przez opodatkowane podmioty bez oburzenia, ale często można zrozumieć wyższy cel przyświecający fiskusowi. W czasie, gdy na rynkach finansowych wskazuje się Portugalię, jako potencjalnego bankruta, Portugalczycy nie wychodzą na ulicę po ogłoszeniu przez rząd podwyżki podatku dochodowego o 1 pkt. proc., wyższych stawek VAT-u (21 zamiast 20 proc.) oraz podatków płaconych przez firmy (wzrost do 27,5 proc.). Paradoks obecnej sytuacji polega na tym, że wiele krajów zwiększa właśnie obciążenia dla tych grup, które w największym stopniu umożliwiają wyjście z recesji.

Dojne krowy pod ostrzałem

Znakomitym przykładem takiego podcinania gałęzi, na której „siedzi” niemal cała gospodarka, jest Australia. Najnowszy pomysł polityków proponuje obciążenie sektora wydobywczego 40-proc. opłatą od „nadzwyczajnych zysków”. Owe nadzwyczajne zyski, zdefiniowane zostały jako nadwyżka ponad rentowność 10 letnich rządowych obligacji (obecnie ok. 6 proc.), ale nie to jest najważniejsze. Podatkiem zostaną objęte kopalnie oraz przedsiębiorstwa czerpiące zyski z naturalnych zasobów, obejmujących metale przemysłowe i gaz ziemny, czyli źródło handlu międzynarodowego z Chinami i dużej niezależności Australii od zewnętrznej koniunktury. Podatek uderzy przede wszystkim w olbrzymie międzynarodowe firmy z branży wydobywczej, które każdego roku inwestowały miliardy dolarów w rozwój infrastruktury i nowe projekty. Politycy bronią pomysłu twierdząc, że wpływy z nowego podatku pokryją obniżkę stawki podatku dla firm z 30 proc. do 28 proc. i pomogą rozwijać infrastrukturę, natomiast najwięksi przeciwnicy nie pozostawiają na rządzie suchej nitki i porównują podatek do nacjonalizacji strategicznych branż przez Wenezuelę czy dawniej przez Związek Radziecki.

 

1 2

następna

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć urząd skarbowy lub izbę skarbową.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: