eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiAktualności podatkowe › Podatki sposobem na recesję?

Podatki sposobem na recesję?

2010-05-22 06:53

Przeczytaj także: Dziurę budżetową załatają … przedsiębiorcy


Tylko jedna z nich, BHP Billiton, w ciągu kilku ostatnich lat ulokowała w eksploatację australijskich złóż ok. 34 mld USD i odpowiedzią na pytanie czy postąpiłaby podobnie, gdyby obowiązywał „superpodatek” jest fakt, że po ogłoszeniu planów rządu zaczęła rozważać wstrzymanie lub redukcję zaplanowanych inwestycji o wartości ok. 11 mld USD. ConocoPhillips od wdrożenia nowego podatku uzależnia inwestycję 30 mld USD w wydobycie gazu ziemnego w Australii, a analitycy banku Morgan Stanley prognozują, że „superpodatek” przełoży się na osłabienie australijskiego dolara, który od kilkunastu miesięcy, właśnie dzięki surowcowym zasobom gospodarki, należał do najszybciej umacniających się walut świata.

Nie trzeba się szczególnie nagimnastykować, aby znaleźć podobne propozycje w innych wiodących gospodarkach świata: wystarczy znaleźć tzw. dojne krowy, które w ostatnich miesiącach zarabiały największe pieniądze i możemy być niemal pewni, że w najbliższym czasie zostaną obciążone nowymi opłatami. W pierwszym kwartale 2010 roku wszystkie największe banki w USA odnotowały imponujące wzrosty wyników, a większość z nich jeszcze pod koniec 2009 roku zwróciła specjalne pakiety ratunkowe. Aż cztery banki w I kw. 2010 roku nie odnotowały ani jednego dnia, w którym departamenty obracające instrumentami finansowymi (działy tradingu) nie zarabiałyby pieniędzy. Znakomite rezultaty banków zbiegają się w czasie z mającymi szerokie poparcie społeczne i równie silny opór lobbystów, reformami systemu bankowego, które obejmują m.in. wyższe opodatkowanie pensji i premii kadry zarządzającej.

Jednym z kluczowych postulatów jest wyraźne oddzielenie depozytów od działu tradingu, co ma zmniejszyć skłonność banków do ponoszenia coraz większego ryzyka i zwiększania dźwigni finansowej. Poprzez zmianę klasyfikacji przychodów wyższe podatki będą płacić zarządzający pieniędzmi na rachunek inwestorów, w tym fundusze private equity i venture capital. Poza tym Amerykanie na ostatnim spotkaniu grupy G20 zaproponowali wprowadzenie międzynarodowego „podatku kryzysowego”, którym miałyby zostać objęte banki korzystające z państwowych programów pomocowych, ale propozycja ta nie spotkała się z entuzjastycznym odbiorem. Prawdziwe zagrożenie polega na tym, że po wielu latach obowiązywania zbyt luźnych przepisów system bankowy zostanie przeregulowany, co negatywnie odbije się, np. na dostępności kredytów.

Amerykańskie społeczeństwo szeroko popiera nowe, surowsze przepisy nakładane na banki, które nie bez powodu obarcza się winą za kryzys finansowy. Mało kto w USA jednak byłby gotów zaakceptować podobne podwyżki podatków, jak w np. Portugalii, chociaż sytuacja finansowa USA różni się właściwie tylko pod tym względem, że Chińczycy muszą kupować amerykańskie obligacje, więc deficyt (na razie) może być finansowany kapitałem z zewnątrz. Przeciętna stopa opodatkowania obywatela USA spadła od rozpoczęcia kryzysu w 2007 roku o 26 proc. To znaczy, że w portfelach gospodarstwa o przeciętnych dochodach, dzięki nowym ulgom zostaje co roku o ok. 3400 USD więcej niż przed recesją. Rozciągnięcie opieki zdrowotnej na nową ponad trzydziestomilionową grupę obywateli, podobnie jak ratowanie banków musi być skądś finansowane – Amerykanie nadal wierzą, że państwo zawsze sobie poradzi. Inwestorzy i agencje ratingowe są w tej kwestii już coraz bardziej sceptyczni.

Trudno spodziewać się, aby nowe podatki pozostały bez kreatywnych odpowiedzi opodatkowanych grup. Najzamożniejsi Grecy zasłaniali baseny, aby uniknąć kontroli przeprowadzanej przez fiskusa za pomocą satelitarnych zdjęć – okazało się, że podatki, które powinno odprowadzać ok. 15000 gospodarstw regulowało nieco ponad 300. Podobnie bankierzy, raczej prędzej niż później, znajdą nowe innowacje, pozwalające zarabiać w nowych, trudniejszych warunkach.

Zło konieczne

Wracając do analogii do Wielkiej Depresji, warto przypomnieć, że w 1930 roku, gdy wszyscy sądzili, że widzieli już najgorsze, co mogło się stać, uderzyła druga fala bankructw. Pierwsza wywołana była przez Wall Street, druga przez Europę. W maju 1930 roku, gdy giełdy odrobiły już ok. 60 proc. wcześniejszych dołków, niewypłacalny stał się największy bank Środkowo-Wschodniej Europy, austriacki Kreditanstalt i zanim sytuacja została opanowana, ryzyko rozprzestrzeniło się po Starym Kontynencie, dotykając również niemieckie banki i sprzyjając dojściu populistów do władzy. Zwracam uwagę na to, nie po to, by roztaczać apokaliptyczne wizje, ale abyśmy mieli świadomość, że historia zna scenariusze, w których uspokajające opinie ekspertów twierdzących, że „najgorsze już za nami” były brutalnie weryfikowane przez rzeczywistość.

W tym kontekście nowe podatki wydają się w wielu przypadkach koniecznym krokiem dla naprawy stanu finansów publicznych i uniknięcia tzw. drugiego dna recesji, ale jednocześnie przeforsowanie tych zmian będzie trudniejsze niż kiedykolwiek, ponieważ od wielu lat nastroje społeczne nie były tak negatywne. W tym przypadku złoty środek nie istnieje, jest jedynie alternatywa między mniejszym i większym złem koniecznym.

poprzednia  

1 2

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć urząd skarbowy lub izbę skarbową.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: