eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatki › Samotne macierzyństwo czy ślub?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 52

  • 21. Data: 2012-03-26 14:13:05
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: "Tomaszek" <t...@o...pl>

    "krys" <k...@p...onet.pl> napisał

    > Sam wiesz, że tak naprawdę to jest niewarte papieru, na którym zostało
    > spisane.

    Jest tak samo warte, jak i inne dokumenty podpisywane notarialnie.
    W tym testament.

    >> Natomiast jest cała masa szemranych przypadków, gdy testament jest
    >> spisywany przez na wpół świadomą babcię pod naciskiem ze strony jednego
    >> spadkobiercy, a reszta prawowitych spadkobierców po prostu nawet o tym
    >> nie
    >> wie. Nie znasz historii z życia wziętych, gdy ktoś usiłuje przepisać
    >> mieszkanie swojej matki tylko i wyłącznie na swoje dzieci i tak długo
    >> wierci dziurę, że matka ulega.

    > No cóż - ryzyko.

    Ryzyko czego? Że ma się bardziej obrotną i oblataną siostrę/brata? Na to nie
    ma się wpływu.
    Sam w rodzinie miałem przypadek, gdy córka w tajemnicy przed rodzeństwem
    odwaliła taki numer.
    Wystarczył znajomy notariusz, który sprawnie podsunął papierki do podpisu i
    testament został wykonany po jej myśli. Matka całego rodzeństwa nawet nie
    była do końca świadoma, co podpisuje, tak nią córka zakręciła.

    > Babcia też może mieć fantazję i takie wysępione mieszkanie
    > tak zadłuzyc, że spadkobierca będzie je spłacał do końca życia;-)

    Spadek można całkowicie odrzucić, albo przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza,
    wówczas długów się nie pokrywa z własnego majątku, tylko z majątku spadku.

    >> W testamencie określa tylko owe wnuki, a
    >> pozostałe jej dzieci (kompletnie nieświadome takiego stanu rzeczy)
    >> dostają
    >> figę z makiem. Dla takich między innymi osób są zagwarantowane zachówki.

    > Zupełnie niepotrzebnie.

    Ależ potrzebnie. Dlaczego ktoś ma mieć inne przywileje, niż reszta
    spadkobierców w sytuacji, gdy spadkodawca nie podejmuje swojej decyzji w
    sposób świadomy? A jeśli jest świadomy, to jak wcześniej - nic nie stoi na
    przeszkodzie, by wydziedziczyć tych, których obdarować nie zamierza albo po
    prostu jeszcze za życia przepisać majątek na konkretną osobę. Tylko też
    odpowiednio wcześniej, bo prawo do zachowku także i w takich sytuacji
    obowiązuje, ale przedawnia się bodaj po 10 latach.

    > Spadkodawca powinien mieć pełne prawo dowolnie
    > rozporządzać swoim majątkiem. Jak kogos nie lubi, to nie musi się
    > tłumaczyć,
    > że dostanie figę z makiem.

    Gdyby na świcie wszyscy byli uczciwi i moralni, to tak by to mogło wyglądać.
    Niestety, tak nie było, nie jest i nie będzie, w związku z czym prawo a
    priori broni tych, którzy są ofiarami pazerności i nieuczciwości innych. A
    że przy okazji stwarza niedogodności dla tych, którzy chcieliby mieć
    łatwiej - taki lajf. To samo można powiedzieć o kodeksie pracy :)

    >> Nie widzę w tym niczego zdrożnego. Nie zawsze podział majątku odbywa się
    >> zgodnie z zasadami etyki. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie.
    >
    > A kto powiedział, że musi byc sprawiedliwie i po równo? Kto zgromadził
    > majatek, ten rzadzi. Choćby nieetycznie.

    I rządzi. Majątek przepisuje konkretnej osobie. Reszta spadkobierców i tak
    dostaje jedynie połowę tego, co dostałaby w przypadku tradycyjnego
    dziedziczenia. A jeśli ktoś jest uczciwy i czuje, że nic mu się nie należy,
    to może się zachowku zrzec. Ba! Może się go zrzec jeszcze za życia
    spadkodawcy i poświadczyć to u notariusza przy okazji sporządzania
    testamentu.

    >> O ile się nie mylę, to masz takie prawo.
    >> Po prostu wydziedziczasz wcześniej prawowitych spadkobierców.

    > A oni sobie podważą testament i kot zostanie z niczym.

    A dlaczego mieliby podważyć?
    No dobra, ale zakładając, że jeśli nawet, to przecież mogą podważyć
    cokolwiek.
    Nawet jeśli prawo działałoby wg Twoich sugestii.

    > Chociaż całe życie
    > mieli Cię w bardzo głębokim poważaniu, a miłoscia zapałali na wieśc o
    > spadku. To jest fikcja, nie prawo.

    Bo Ty widzisz tylko jedną stronę sytuacji. W dodatku taką, gdzie problem da
    się rozwiązać wydziedziczeniem czy przepisaniem całości jeszcze za życia.
    Natomiast nie widzisz problemu, który ja opisuję. Tego - w razie, gdyby
    zlikwidowano zachówek - nie dałoby się w zaden sposób rozwiązać, bo klamka
    zapadła.


  • 22. Data: 2012-03-26 14:13:51
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl>

    Hello krys,

    Monday, March 26, 2012, 1:38:54 PM, you wrote:

    [...]

    > No cóż - ryzyko. Babcia też może mieć fantazję i takie wysępione mieszkanie
    > tak zadłuzyc, że spadkobierca będzie je spłacał do końca życia;-)

    Dlatego przyjmuje się spadek z dobrodziejstwem inwentarza. Swoja drogą
    - albo nie masz albo bardzo nie lubisz swoich spadkobiorców. Ale na
    razie się zachowujesz tak, jakbyś chciał po smierci nadal zarządzać...

    [...]

    --
    Best regards,
    RoMan mailto:r...@p...pl


  • 23. Data: 2012-03-26 14:49:36
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    RoMan Mandziejewicz wrote:

    >
    > Dlatego przyjmuje się spadek z dobrodziejstwem inwentarza. Swoja drogą
    > - albo nie masz albo bardzo nie lubisz swoich spadkobiorców. Ale na
    > razie się zachowujesz tak, jakbyś chciał po smierci nadal zarządzać...

    Mam przywiązanie do własnych decyzji. Majątek, który gromadzę chcę
    rozdysponować według mojej woli, bo to jest mój majątek, i nic nikomu do
    tego, co z nim zrobię. Nikomu nie narzucam, jak rozporządza swoimi dobrami i
    nie życzę sobie miec ograniczeń w rozporzadzaniu moimi. Tylko tyle i aż
    tyle.


    --
    Pozdrawiam
    J.

    www.kontestacja.com


  • 24. Data: 2012-03-26 15:08:37
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: tomek <t...@b...pl>

    W dniu 26.03.2012 14:13, RoMan Mandziejewicz pisze:
    > Hello krys,
    >
    > Monday, March 26, 2012, 1:38:54 PM, you wrote:
    >
    > [...]
    >
    >> No cóż - ryzyko. Babcia też może mieć fantazję i takie wysępione mieszkanie
    >> tak zadłuzyc, że spadkobierca będzie je spłacał do końca życia;-)
    >
    > Dlatego przyjmuje się spadek z dobrodziejstwem inwentarza. Swoja drogą
    > - albo nie masz albo bardzo nie lubisz swoich spadkobiorców. Ale na
    > razie się zachowujesz tak, jakbyś chciał po smierci nadal zarządzać...
    >

    Ja bym popatrzył na link w stopce, to jest mocna wskazówka odnośnie wieku ;)

    Tomek


  • 25. Data: 2012-03-26 15:10:11
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    Tomaszek wrote:

    > "krys" <k...@p...onet.pl> napisał
    >
    >> Sam wiesz, że tak naprawdę to jest niewarte papieru, na którym zostało
    >> spisane.
    >
    > Jest tak samo warte, jak i inne dokumenty podpisywane notarialnie.
    > W tym testament.

    Wiesz przecież, że można go podważyć. Po co więc cała ta zabawa z
    wydziedziczaniem?
    >
    >>> Natomiast jest cała masa szemranych przypadków, gdy testament jest
    >>> spisywany przez na wpół świadomą babcię pod naciskiem ze strony jednego
    >>> spadkobiercy, a reszta prawowitych spadkobierców po prostu nawet o tym
    >>> nie
    >>> wie. Nie znasz historii z życia wziętych, gdy ktoś usiłuje przepisać
    >>> mieszkanie swojej matki tylko i wyłącznie na swoje dzieci i tak długo
    >>> wierci dziurę, że matka ulega.
    >
    >> No cóż - ryzyko.
    >
    > Ryzyko czego? Że ma się bardziej obrotną i oblataną siostrę/brata? Na to
    > nie ma się wpływu.

    Na przykład.

    > Sam w rodzinie miałem przypadek, gdy córka w tajemnicy przed rodzeństwem
    > odwaliła taki numer.
    > Wystarczył znajomy notariusz, który sprawnie podsunął papierki do podpisu
    > i testament został wykonany po jej myśli. Matka całego rodzeństwa nawet
    > nie była do końca świadoma, co podpisuje, tak nią córka zakręciła.

    A gdzie w tym czasie była reszta rodzeństwa? Też mogli kręcić i podsuwać,
    jeśli już w takich kręgach się obracamy.

    >> Babcia też może mieć fantazję i takie wysępione mieszkanie
    >> tak zadłuzyc, że spadkobierca będzie je spłacał do końca życia;-)
    >
    > Spadek można całkowicie odrzucić, albo przyjąć z dobrodziejstwem
    > inwentarza, wówczas długów się nie pokrywa z własnego majątku, tylko z
    > majątku spadku.

    To po co ta cała szopka z nakłanianiem babci do przepisywania mieszkania?
    >
    >>> W testamencie określa tylko owe wnuki, a
    >>> pozostałe jej dzieci (kompletnie nieświadome takiego stanu rzeczy)
    >>> dostają
    >>> figę z makiem. Dla takich między innymi osób są zagwarantowane zachówki.
    >
    >> Zupełnie niepotrzebnie.
    >
    > Ależ potrzebnie. Dlaczego ktoś ma mieć inne przywileje, niż reszta
    > spadkobierców w sytuacji, gdy spadkodawca nie podejmuje swojej decyzji w
    > sposób świadomy?

    A dlaczego zakładasz, że nieświadomy? I od kiedy to testamenty się spisuje w
    nieświadomości?

    > A jeśli jest świadomy, to jak wcześniej - nic nie stoi na
    > przeszkodzie, by wydziedziczyć tych, których obdarować nie zamierza albo
    > po prostu jeszcze za życia przepisać majątek na konkretną osobę. Tylko też
    > odpowiednio wcześniej, bo prawo do zachowku także i w takich sytuacji
    > obowiązuje, ale przedawnia się bodaj po 10 latach.

    Wobec spadkobierców w linii prostej 10 lat nie obowiązuje.
    Dlaczego uważasz, że uczciwe jest ograniczanie dysponowania własnym
    majątkiem?
    >
    >> Spadkodawca powinien mieć pełne prawo dowolnie
    >> rozporządzać swoim majątkiem. Jak kogos nie lubi, to nie musi się
    >> tłumaczyć,
    >> że dostanie figę z makiem.
    >
    > Gdyby na świcie wszyscy byli uczciwi i moralni, to tak by to mogło
    > wyglądać. Niestety, tak nie było, nie jest i nie będzie, w związku z czym
    > prawo a priori broni tych, którzy są ofiarami pazerności i nieuczciwości
    > innych. A że przy okazji stwarza niedogodności dla tych, którzy chcieliby
    > mieć łatwiej - taki lajf. To samo można powiedzieć o kodeksie pracy :)

    Hellou, ale to jest moj majątek i proszę nie dzielić skóry na niedźwiedziu!
    Spadkobierca harował na ten majątek,że rości sobie prawa do dziedziczenia i
    to w dodatku sprawiedliwie? Spadkodawca jak zechce, to zabezpieczy tych
    mniej pazernych i uczciwych.
    >
    >>> Nie widzę w tym niczego zdrożnego. Nie zawsze podział majątku odbywa się
    >>> zgodnie z zasadami etyki. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie.
    >>
    >> A kto powiedział, że musi byc sprawiedliwie i po równo? Kto zgromadził
    >> majatek, ten rzadzi. Choćby nieetycznie.
    >
    > I rządzi. Majątek przepisuje konkretnej osobie. Reszta spadkobierców i tak
    > dostaje jedynie połowę tego, co dostałaby w przypadku tradycyjnego
    > dziedziczenia.

    Te dwa zdania się wykluczają. Albo rządzi i przepisuje komu chce i jak chce,
    albo musi liczyć się z tym, że część majątku pójdzie się paść wbrew jego
    woli.

    > A jeśli ktoś jest uczciwy i czuje, że nic mu się nie
    > należy, to może się zachowku zrzec. Ba! Może się go zrzec jeszcze za życia
    > spadkodawcy i poświadczyć to u notariusza przy okazji sporządzania
    > testamentu.

    Ba. Maże o niego nie występować.
    >
    >>> O ile się nie mylę, to masz takie prawo.
    >>> Po prostu wydziedziczasz wcześniej prawowitych spadkobierców.
    >
    >> A oni sobie podważą testament i kot zostanie z niczym.
    >
    > A dlaczego mieliby podważyć?

    Bo uważają, że im się mój majątek należy, a nie kotu. Chociaż ja za życia
    twierdzę inaczej.

    > No dobra, ale zakładając, że jeśli nawet, to przecież mogą podważyć
    > cokolwiek.
    > Nawet jeśli prawo działałoby wg Twoich sugestii.

    Właśnie nie. Bo według moich sugestii, jak ja spisuje testament, i zapisuję
    wszystko na kota, kochankę czy Kościół Latającego Potwora Spaghetti, to moi
    spadkobiercy mogą jedynie wyjść od notariusza i przemyśleć swoje życie. A
    nie lecieć do sądu i udowadniać, że spadkobierca na pewno chciał majątek
    zapisać im, tylko mu się pióro omskło.
    >
    >> Chociaż całe życie
    >> mieli Cię w bardzo głębokim poważaniu, a miłoscia zapałali na wieśc o
    >> spadku. To jest fikcja, nie prawo.
    >
    > Bo Ty widzisz tylko jedną stronę sytuacji.

    Owszem. Ja mówię o majątku z punktu widzenia właściciela - spadkodawcy.
    Nie roszczę sobie praw do cudzego majątku. Nie przyszłoby mi do głowy
    podważać ostatniej woli spadkodawcy. Nie odrzucam spadku dla zasad, jeśli
    coś mi skapnie przypadkiem - ale nie wbrew woli spadkodawcy

    > W dodatku taką, gdzie problem
    > da się rozwiązać wydziedziczeniem czy przepisaniem całości jeszcze za
    > życia. Natomiast nie widzisz problemu, który ja opisuję. Tego - w razie,
    > gdyby zlikwidowano zachówek - nie dałoby się w zaden sposób rozwiązać, bo
    > klamka zapadła.

    Przecież sam pisałeś, że można za życia porozdawać majątek i umrzeć
    spokojnie wiedząc, że jak majątku nie ma , to i zachówku nie ma.

    --
    Pozdrawiam
    J.

    www.kontestacja.com


  • 26. Data: 2012-03-26 15:15:30
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    tomek wrote:

    > Ja bym popatrzył na link w stopce, to jest mocna wskazówka odnośnie wieku
    > ;)
    >
    > Tomek

    Pozory mylą. Mam 40+, dlatego myślę bardziej od strony spadkodawcy, niż
    spadkobiercy:-P

    --
    Pozdrawiam
    J.

    www.kontestacja.com


  • 27. Data: 2012-03-26 15:18:17
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl>

    Hello krys,

    Monday, March 26, 2012, 2:49:36 PM, you wrote:

    >> Dlatego przyjmuje się spadek z dobrodziejstwem inwentarza. Swoja drogą
    >> - albo nie masz albo bardzo nie lubisz swoich spadkobiorców. Ale na
    >> razie się zachowujesz tak, jakbyś chciał po smierci nadal zarządzać...
    > Mam przywiązanie do własnych decyzji. Majątek, który gromadzę chcę
    > rozdysponować według mojej woli, bo to jest mój majątek, i nic nikomu do
    > tego, co z nim zrobię. Nikomu nie narzucam, jak rozporządza swoimi dobrami i
    > nie życzę sobie miec ograniczeń w rozporzadzaniu moimi. Tylko tyle i aż
    > tyle.

    Współczuję.



    --
    Best regards,
    RoMan mailto:r...@p...pl


  • 28. Data: 2012-03-26 15:25:20
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: krys <k...@p...onet.pl>

    RoMan Mandziejewicz wrote:

    > Współczuję.

    Wątpię.

    --
    Pozdrawiam
    J.

    www.kontestacja.com


  • 29. Data: 2012-03-26 18:56:00
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: Sławek <a...@w...pl>

    W dniu 24.03.2012 21:38, witek pisze:
    > On 3/24/2012 1:02 PM, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    >> W dniu 24.03.2012 14:32, witek pisze:
    >>> Mniej kłopotów jak się rodzice rozmyślą i dojdą do wniosku, ze jednak do
    >>> siebie nie pasują.
    >>
    >> Dokładnie, wtedy przetną dziecko na pół i sobie pójdą każdy do swojego
    >> kącika... Jakież to dorrrrrosłe.
    >>
    >
    > ale resztę da się zdecydowanie łatwiej podzielić.
    > Wiec jednak mniej kłopotów.
    >
    Ja tam bym swojej połówce wszystko oddał gdyby odeszła.
    Nie przywiązuję wagi do rzeczy materialnych i bez miłości
    drugiej połówki nie miałyby one dla mnie żadnego znaczenia,
    więc problemu z podziałem u mnie nie ma.
    Ludzie chyba zbyt materialnie do tego wszystkiego podchodzą,
    a przecież żadnej materii w zaświaty nie zabiorą.
    Z dzieckiem jest inna sprawa. Ja bym chciał dać dziecku
    prawdziwą rodzinę, aby widział jej wartość od małego.
    Budowanie rodziny bez małżeństwa to jak budowanie domu bez
    fundamentów. Który będzie bardziej trwały? Nie muszę odpowiadać.

    Sławek


  • 30. Data: 2012-03-26 23:30:51
    Temat: Re: Samotne macierzyństwo czy ślub?
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 3/26/2012 11:56 AM, Sławek wrote:
    >>
    > Ja tam bym swojej połówce wszystko oddał gdyby odeszła.

    i co?
    dajesz a ona ciągle nie chce odejść i żąda więcej ? :)


strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1