eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPodatkiGrupypl.soc.prawo.podatki › Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 13

  • 1. Data: 2006-03-08 22:31:01
    Temat: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Jacek <t...@k...homeunix.org>

    Może tu jakas madra głowa mi podpowie.
    W poprzednim roku pewien człowiek z zagranicy zrobił mi prezent, nie
    pobnbierając za to ode mnie ani centa. Stałem się mistrzem Reiki,
    ogólnie za to mistrzowie każą sobie płacić, swego czasu była mowa o
    fortunie, ale dziś również te ceny bywają nieco za wysokie.

    W Polsce nie spotkałem na razie nikogo kto by również Reiki rozdawał
    gratis (mowa o usui Reiki). Można przyjąć, że Reiki jest czyms
    bezcennym, gdyby Bóg je sprzedawał, pewnie nikogo by nie było na nie
    stać. Ale mistrzowie, różnie je cenią i różne podają kryteria wg których
    je cenią, mają takie prawo. Teraz wracam do siebie.

    Otóż, zdecydowałem się pójść śladami mojego mistrza i robić prezenty
    ludziom z Polski, wszystkim którzy o nie poproszą na mojej stronie
    internetowej. No i znalazł się problem, bo okazuje się, że nawet "odlać"
    się w tym kraju za free nie można (a mój pies odlewa się codziennie)!
    Ale do rzeczy, chodzi o to, że miarą tych inicjacji są dyplomy, czy
    inaczej certyfikaty. Tak sobie ludziki wymyślili i tak jest. Faktycznie
    stworzenie takiego dyplomu to nie duża kwota, odpowiedni arkusz,
    atrament, drukarka no i parę innych rzeczy, jak chociażby utrzymanie
    strony, serwera itd. Policzyłem sobie, że kwota 50 zł zamyka całą sprawę
    i nawet nie ma tu mowy o jakiejs formie zarobkowej, no bo nie wiadomo,
    kiedy cię ktoś o taki dyplom poprosi. Jednego miesiąca może pójść parę,
    a innego ani jednego. Po wyliczeniu kosztów wychodzi na to, że to
    działka całkiem za free.

    I teraz pytanie, czy to jest działalność? A jeśli tak, to w jaki sposób
    mam to zamknąć, by jednocześnie nie dokładać do tego. Żeby to wszystko
    było prostsze, a przynajmniej uczciwsze, ale ktoś tu chce zrobić czysty
    biznes i ... no właśnie.

    Czy dało by się to robić na zasadzie DONATE?
    A jeśli nie - to może mi jakaś mądra głowa poradzi...

    Za wszelkie rady dziękuję i pozdrawiam,
    Jacek.


  • 2. Data: 2006-03-08 23:26:22
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: metti <m...@b...pl>

    Szanowny/a Jacek wklepał/a:

    > W Polsce nie spotkałem na razie nikogo kto by również Reiki rozdawał
    > gratis (mowa o usui Reiki). Można przyjąć, że Reiki jest czyms
    > bezcennym, gdyby Bóg je sprzedawał, pewnie nikogo by nie było na nie
    > stać. Ale mistrzowie, różnie je cenią i różne podają kryteria wg których
    > je cenią, mają takie prawo. Teraz wracam do siebie.

    Wiesz, nawet usui nie wyjaśnia sprawy... ;P
    Ja nie wiem nawet o co chodzi...


    --

    pozdrowienia, Metti
    ______________________________________________
    "As we kill them all so God will know his own"


  • 3. Data: 2006-03-09 00:19:02
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Jacek <t...@k...homeunix.org>

    metti napisał(a):
    > Szanowny/a Jacek wklepał/a:
    >
    >> W Polsce nie spotkałem na razie nikogo kto by również Reiki rozdawał
    >> gratis (mowa o usui Reiki). Można przyjąć, że Reiki jest czyms
    >> bezcennym, gdyby Bóg je sprzedawał, pewnie nikogo by nie było na nie
    >> stać. Ale mistrzowie, różnie je cenią i różne podają kryteria wg których
    >> je cenią, mają takie prawo. Teraz wracam do siebie.
    >
    >
    > Wiesz, nawet usui nie wyjaśnia sprawy... ;P
    > Ja nie wiem nawet o co chodzi...

    Ok, jedno, dwa zdania, usui medytował na pewnej gorze przez 21 dni i
    ostatniego dnia zobaczyl promien swiatla zblizający sie do niego,
    przezyul cud, nie pierwszy tamtych dni. Zyskal mozliwosc leczenia za
    pomoca dotyku, ta historia ma swoj poczatek i dalsza czesc, dodatkową
    częścią tej historii sa tak zwane inicjacje (pewnego rodzaju
    nieskomplikowany rytual), dzieki czemu mistrz moze dzielic sie swoja
    mocą z innymi ludzmi i w ten sposob inni ludzie rowniez stają sie
    mistrzami, Co prawda to jest bardzo uproszczone. Oczywiscie ludzie
    potrzebowali dowodow, i takim sie stalo takie potwierdzenie w formie
    dyplomu.
    No i wszystko zdaje sie powinno byc jasne.

    Tylko teraz dochodze do wniosku, ze nie warto sie takimi sprawami
    przejmowac:) Mimo wszystko, jestem ciekaw jak takie rzeczy wygladają w
    polskim majestacie prawa:)

    Dzieki i pozdrawiam. Jacek.



  • 4. Data: 2006-03-09 09:49:38
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 8 Mar 2006, Jacek wrote:

    > W poprzednim roku pewien człowiek z zagranicy zrobił mi prezent, nie
    > pobnbierając za to ode mnie ani centa. Stałem się mistrzem Reiki,
    > ogólnie za to mistrzowie każą sobie płacić

    Wiesz, ja się nie znam. Ale takie "odpłatne mistrzowstwo"
    źle z oczu patrzy, niezależnie co by to miało być.
    Nie pytam co to to Reiki, stwierdzam fakt że nie wiem i widać
    do szczęścia mi niepotrzebne (nie tłumacz że google itp, zajrzałem).

    > atrament, drukarka no i parę innych rzeczy, jak chociażby utrzymanie
    > strony, serwera itd. Policzyłem sobie, że kwota 50 zł zamyka całą sprawę
    > i nawet nie ma tu mowy o jakiejs formie zarobkowej, no bo nie wiadomo,
    > kiedy cię ktoś o taki dyplom poprosi. Jednego miesiąca może pójść parę,
    > a innego ani jednego. Po wyliczeniu kosztów wychodzi na to, że to
    > działka całkiem za free.

    Nie jest "free", ktoś płaci całkiem wymierne pieniądze.

    > I teraz pytanie, czy to jest działalność? A jeśli tak, to w jaki sposób
    > mam to zamknąć, by jednocześnie nie dokładać do tego.

    Mistrza pytać jak to robi :>
    A jak już się do googla dobierzesz, to możesz jeszcze sprawdzić hasło
    "fundacja" na przykład.
    Nie jest prawdą jakoby wszelkie przyjmowanie przychodów musiało być
    działalnością gospodarczą, ale *nie wiem* czy odpłatne wydawanie
    dyplomów taką DG przypadkiem nie jest - również w ramach fundacji.
    W efekcie co prawda podatku by nie było, ale PK/PKU trzeba prowadzić.
    PK to jest *pełna księgowość* ew. uproszczona (ale pełna, nie KPiR).
    IMO oznacza zginięcie w papierkach...

    --
    pozdrowienia, Gotfryd
    (KPiR, VAT, memoriał, ZUS)


  • 5. Data: 2006-03-09 13:41:48
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Jacek <t...@k...homeunix.org>

    Gotfryd Smolik news napisał(a):
    > On Wed, 8 Mar 2006, Jacek wrote:
    >
    >> W poprzednim roku pewien człowiek z zagranicy zrobił mi prezent, nie
    >> pobnbierając za to ode mnie ani centa. Stałem się mistrzem Reiki,
    >> ogólnie za to mistrzowie każą sobie płacić
    >
    > Wiesz, ja się nie znam. Ale takie "odpłatne mistrzowstwo"
    > źle z oczu patrzy, niezależnie co by to miało być.
    > Nie pytam co to to Reiki, stwierdzam fakt że nie wiem i widać
    > do szczęścia mi niepotrzebne (nie tłumacz że google itp, zajrzałem).

    Nie wiem, nie oceniam tego, każdy ma prawo brać pieniądze, np. za czas,
    który poświeca, za kurs, podczas ktorego podaje ludziom sporo wiedzy.
    Zaś sama inicjacja... moje zdanie jest proste, gdyby miała kosztować,
    zapewne nikogo nie było by na nia stać. Choć swego czasu różnie na to
    patrzyłem i zmieniałem poglądy z dnia na dzień:)
    Szczerze mówiąc nie chodzi tu o inicjacje, ale o dyplomy, których
    produkcja normalnie kosztuje. Są pewne rzeczy, które uwazam za
    "kradziesz w bialy dzien", choc gdyby to pozostalo, ale stalo sie nieco
    prostsze i sprawiedliwsze (zarabiasz, placisz, nie zarabiasz, nie
    placisz (podatki, zusy itd)) - to nie byloby problemu.

    >> atrament, drukarka no i parę innych rzeczy, jak chociażby utrzymanie
    >> strony, serwera itd. Policzyłem sobie, że kwota 50 zł zamyka całą sprawę
    >> i nawet nie ma tu mowy o jakiejs formie zarobkowej, no bo nie wiadomo,
    >> kiedy cię ktoś o taki dyplom poprosi. Jednego miesiąca może pójść parę,
    >> a innego ani jednego. Po wyliczeniu kosztów wychodzi na to, że to
    >> działka całkiem za free.
    >
    > Nie jest "free", ktoś płaci całkiem wymierne pieniądze.

    Żle sie wyraziłem, bilans = zero.
    Free są tylko inicjacje i to jest właśnie głowny cel.

    >> I teraz pytanie, czy to jest działalność? A jeśli tak, to w jaki sposób
    >> mam to zamknąć, by jednocześnie nie dokładać do tego.
    >
    >
    > Mistrza pytać jak to robi :>

    To znaczy?

    > A jak już się do googla dobierzesz, to możesz jeszcze sprawdzić hasło
    > "fundacja" na przykład.
    > Nie jest prawdą jakoby wszelkie przyjmowanie przychodów musiało być
    > działalnością gospodarczą, ale *nie wiem* czy odpłatne wydawanie
    > dyplomów taką DG przypadkiem nie jest - również w ramach fundacji.
    > W efekcie co prawda podatku by nie było, ale PK/PKU trzeba prowadzić.
    > PK to jest *pełna księgowość* ew. uproszczona (ale pełna, nie KPiR).
    > IMO oznacza zginięcie w papierkach...
    >

    A jak sąsiadka prosi cie bys jej kupil papierosy w kiosku, daje tobie
    pieniądze, ty kupujesz, oddajesz jej reszte. Bilans wychodzi na 0, ale
    okazuje sie ze sasiadka cie prosi bardzo czesto. Czy to jest dzialalność
    gospodarcza?
    Choc nigdy nie traktowalem tego jako dzialalnosci i nie bede tego tak
    traktowal. Dzięki za odpowiedź:)


  • 6. Data: 2006-03-09 13:54:26
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Jacek <t...@k...homeunix.org>

    Bo że to nie jest żadna działalność zarobkowa, to ja to wiem.
    Byłem tylko ciekawy, jak to zrobić, by sprawa była jasna!

    --
    "Sprawy cesarskie mnie nie interesują..." :)
    Pozdrawiam.


  • 7. Data: 2006-03-09 14:20:54
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Jacek <t...@k...homeunix.org>

    Gotfryd Smolik news napisał(a):
    > On Wed, 8 Mar 2006, Jacek wrote:
    >
    >> W poprzednim roku pewien człowiek z zagranicy zrobił mi prezent, nie
    >> pobnbierając za to ode mnie ani centa. Stałem się mistrzem Reiki,
    >> ogólnie za to mistrzowie każą sobie płacić
    >
    >
    > Wiesz, ja się nie znam. Ale takie "odpłatne mistrzowstwo"
    > źle z oczu patrzy, niezależnie co by to miało być.
    > Nie pytam co to to Reiki, stwierdzam fakt że nie wiem i widać
    > do szczęścia mi niepotrzebne (nie tłumacz że google itp, zajrzałem).

    Faktycznie się nie znasz. Ale to nie szkodzi. Nie kazdy musi wiedziec
    wszystko, ja rowniez:)

    Male sprostowanie:
    Każdy ma prawo brać pieniądze za swój czas, który poświeca innym, jak
    również za wiedzę, którą potrafi podzielić się w tym czasie.
    A jeśli wszystko jest jasno wyrażone i obie strony się zgadzają, to
    naprawdę wszelkie dodatkowe epitety są tu nie na miejscu.
    Zawsze mówiłem że gdyby inicjacje miały kosztować, to nikt by ich nie
    kupił, bo by nikogo nei bylo na nie stać!

    Ale masz racje - nie potrzebujesz tego o czym myślałeś gdy to pisales do
    swego szczęścia. Uważam, że nikt tego w tym celu nie potrzebuje.

    >
    >> atrament, drukarka no i parę innych rzeczy, jak chociażby utrzymanie
    >> strony, serwera itd. Policzyłem sobie, że kwota 50 zł zamyka całą sprawę
    >> i nawet nie ma tu mowy o jakiejs formie zarobkowej, no bo nie wiadomo,
    >> kiedy cię ktoś o taki dyplom poprosi. Jednego miesiąca może pójść parę,
    >> a innego ani jednego. Po wyliczeniu kosztów wychodzi na to, że to
    >> działka całkiem za free.
    >
    >
    > Nie jest "free", ktoś płaci całkiem wymierne pieniądze.

    Faktycznie. Pomyliłem się. Chodzi o bilans, który wynosi 0. To cała
    reszta jest za free, czy inaczej - główny punkt programu jest za free, a
    ten dodatek to tylko dodatek:)


    >> I teraz pytanie, czy to jest działalność? A jeśli tak, to w jaki sposób
    >> mam to zamknąć, by jednocześnie nie dokładać do tego.
    >
    >
    > Mistrza pytać jak to robi :>
    > A jak już się do googla dobierzesz, to możesz jeszcze sprawdzić hasło
    > "fundacja" na przykład.
    > Nie jest prawdą jakoby wszelkie przyjmowanie przychodów musiało być
    > działalnością gospodarczą, ale *nie wiem* czy odpłatne wydawanie
    > dyplomów taką DG przypadkiem nie jest - również w ramach fundacji.
    > W efekcie co prawda podatku by nie było, ale PK/PKU trzeba prowadzić.
    > PK to jest *pełna księgowość* ew. uproszczona (ale pełna, nie KPiR).
    > IMO oznacza zginięcie w papierkach...
    >

    No to powiedz mi jak wyglądała by taka sprawa. Sąsiadka prosi cie o to
    bys kupil jej papierosy, daje tobie pieniądze, ty kupujesz, oddajesz,
    reszte tez i tak dzieje się bardzo czesto, oczywiscie nie wiesz kiedy
    sasiadka poprosi cie znowu. Ok.
    Czy dobrze myslę, że to jest dzialalność gospodarcza? Dla mnie moze byc
    nawet fundacja. Wg tego co piszesz to faktycznie sąsiadka tobie płaci
    calkiem prawdziwe pieniadze.
    Oczywiscie ja rozumiem, ze "najdoskonalsza kradziesz to kradziesz
    legalna", trzeba ją tylko odpowiednio zalegalizować. Rozumiem, ze te
    ustawy na pewno nie wymyslal nikt mądry/albo wlasnie ktos bardzo mądry
    (*niepotrzebne skreslic).

    Dla mnie jasne jest, że nie ma tu mowy o żadnej dzialalności, tylko
    bylem ciekaw, czy potrzeba tu wykonać coś jeszcze - by bylo to jasne nie
    tylko dla mnie:)

    Pozdrawiam i dzieki za odpowiedzi,
    Jacek.


  • 8. Data: 2006-03-10 09:55:47
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Thu, 9 Mar 2006, Jacek wrote:

    > Każdy ma prawo brać pieniądze za swój czas, który poświeca innym, jak
    > również za wiedzę, którą potrafi podzielić się w tym czasie.

    Oczywiście.

    > A jeśli wszystko jest jasno wyrażone i obie strony się zgadzają, to
    > naprawdę wszelkie dodatkowe epitety są tu nie na miejscu.

    Jeśli tam był epitet to on był wyraźnie adresowany do jednego
    słowa: DARMOWE.
    Popatrz na to co piszesz wyżej i moment się zastanów...

    :)

    >> Nie jest "free", ktoś płaci całkiem wymierne pieniądze.
    >
    > Faktycznie. Pomyliłem się. Chodzi o bilans, który wynosi 0.

    Doceniam :)
    Ale ustawodawca przyjął bardzo formalny punkt widzenia: albo
    każdą otrzymaną kwotę traktuje się jak przychód (a ponieważ
    jest ona dawana *za coś* to nie może być uznana za darowiznę,
    bo darowizny do 1000 zł/5 lat są zwolnione), albo rozlicza
    dochód (i jak wyjdzie zero to nie zapłaci podatku).
    Ale ta druga droga jest najeżona papierkami.

    > To cała reszta jest za free

    Ideę rozumiem, podstaw do jej implementacji nie widzę :(
    Jak dla mnie jasnym jest iż robiąc coś komukolwiek "robiący"
    mógłby chcieć przynajmniej nie dopłacać.
    Ale wychodzi że jest problem... "nie da się".
    *FORMALNIE* się nie da.
    To że przy małych kwotach każdy puknie się w głowę i dokładnie
    tak zrobi to inna sprawa :)

    > No to powiedz mi jak wyglądała by taka sprawa. Sąsiadka prosi cie o to
    > bys kupil jej papierosy, daje tobie pieniądze, ty kupujesz, oddajesz,
    > reszte tez i tak dzieje się bardzo czesto, oczywiscie nie wiesz kiedy
    > sasiadka poprosi cie znowu. Ok.

    Patrz wyżej :)

    > Oczywiscie ja rozumiem, ze "najdoskonalsza kradziesz to kradziesz
    > legalna", trzeba ją tylko odpowiednio zalegalizować. Rozumiem, ze te
    > ustawy na pewno nie wymyslal nikt mądry/albo wlasnie ktos bardzo mądry
    > (*niepotrzebne skreslic).

    Ktoś j.w. (niepotrzebne skreślić) nie wprowadził limitu dla świadczeń.
    Wcale.
    No i jest problem - prowadzi to do wniosku że FORMALNIE ustawidawca
    wymaga opodatkowania każdego kiwnięcia palcem :(
    Podkreślę: dla darowizn JEST zwolnienie.
    Ale darowizny dotyczą tylko rzeczy lub praw.
    Nie można "darować usługi".

    > bylem ciekaw, czy potrzeba tu wykonać coś jeszcze

    IMO to jest pewna wada w przepisach - że wymagają czegoś na co każdy
    (włącznie ze znaczną większością tych posłów co głosowali "za")
    puknie się w głowę.
    Ale co poradzić - dura lex, sed lex...

    --
    pozdrowienia, Gotfryd
    (KPiR, VAT, memoriał, ZUS)


  • 9. Data: 2006-03-10 14:20:29
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Jacek <t...@k...homeunix.org>

    Opowiedziałeś mi to wszystko bardzo jasno i zrozumiale.
    Bardzo Tobie dziękuję za wszelkie odpowiedzi, jeśli się gdzies słowem
    zagalopowałem to przepraszam:)
    Poczytałem sobie również w necie na temat fundacji, oraz jak to sprawa
    wygląda na temat darowizn itd. Ta fundacja to nawet całkiem dobry
    pomysł, trochę przeraża mnie ta biurokracja i te księgowania itd., ale
    jeśli już to byłoby to najbardziej uczciwsze :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Jacek L.


  • 10. Data: 2006-03-11 22:31:16
    Temat: Re: Prezent Reiki, dyplomy, i co z tym dalej?
    Od: Asmodeusz <c...@n...asmodeusz.prv.pl>

    Jacek wrote:

    > Może tu jakas madra głowa mi podpowie.
    > W poprzednim roku pewien człowiek z zagranicy zrobił mi prezent, nie
    > pobnbierając za to ode mnie ani centa. Stałem się mistrzem Reiki,
    > ogólnie za to mistrzowie każą sobie płacić, swego czasu była mowa o
    > fortunie, ale dziś również te ceny bywają nieco za wysokie.
    >
    > W Polsce nie spotkałem na razie nikogo kto by również Reiki rozdawał
    > gratis (mowa o usui Reiki). Można przyjąć, że Reiki jest czyms
    > bezcennym, gdyby Bóg je sprzedawał, pewnie nikogo by nie było na nie
    > stać. Ale mistrzowie, różnie je cenią i różne podają kryteria wg których
    > je cenią, mają takie prawo. Teraz wracam do siebie.
    >
    No nie wiem. Ja też dostałem za darmo. I wyobraź sobie że nie odczuwam
    nawet potrzeby drukowanie sobie dypolmu z tego powodu.

    > Otóż, zdecydowałem się pójść śladami mojego mistrza i robić prezenty
    > ludziom z Polski, wszystkim którzy o nie poproszą na mojej stronie
    > internetowej. No i znalazł się problem, bo okazuje się, że nawet "odlać"
    > się w tym kraju za free nie można (a mój pies odlewa się codziennie)!
    > Ale do rzeczy, chodzi o to, że miarą tych inicjacji są dyplomy, czy
    > inaczej certyfikaty. Tak sobie ludziki wymyślili i tak jest. Faktycznie
    > stworzenie takiego dyplomu to nie duża kwota, odpowiedni arkusz,
    > atrament, drukarka no i parę innych rzeczy, jak chociażby utrzymanie
    > strony, serwera itd. Policzyłem sobie, że kwota 50 zł zamyka całą sprawę
    > i nawet nie ma tu mowy o jakiejs formie zarobkowej, no bo nie wiadomo,
    > kiedy cię ktoś o taki dyplom poprosi. Jednego miesiąca może pójść parę,
    > a innego ani jednego. Po wyliczeniu kosztów wychodzi na to, że to
    > działka całkiem za free.
    >
    > I teraz pytanie, czy to jest działalność? A jeśli tak, to w jaki sposób
    > mam to zamknąć, by jednocześnie nie dokładać do tego. Żeby to wszystko
    > było prostsze, a przynajmniej uczciwsze, ale ktoś tu chce zrobić czysty
    > biznes i ... no właśnie.
    >
    Normalnie. Z tego co piszesz to nie chcesz na tym zarabiać. No więc
    prosta sprawa - dawaj wzór dyplomu, niech sobie sami drukują, a ty tylko
    podpisuj. Podpis cię chyba nie naraża na koszty? Jeśli uważasz że
    długopis to też koszt to zawsze możesz sobie zażyczyć żeby przynosili
    własne długopisy do podpisu.
    Proste, nie?

    > Czy dało by się to robić na zasadzie DONATE?
    > A jeśli nie - to może mi jakaś mądra głowa poradzi...
    >
    > Za wszelkie rady dziękuję i pozdrawiam,
    > Jacek.

    No to powyżej masz radę. Ty nie chcesz na tym zarabiać. No to nie
    zarbiaj. Daj zarobić lokalnym firmom. Do Ciebie będą przychodzić z
    gotowymi wydrukowanymi dyplomami (na które rachunek wystawił ktoś inny i
    ktoś inny za nie zapłacił), ty tylko podpiszesz (długopisem na który
    rachunek wystawił ktoś inny i ktoś inny za niego zapłacił).
    Cały przepływ gotówki odbywa się poza tobą. Skrabowy nic do Ciebie nie
    ma. Przez ciebie przepływa tylko reiki. Ale za darmo, bo przecież tego
    właśnie chcesz.

    pozdrawiam

    'także darmowy mistrz reiki'
    :)

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1